"VG dowiedział się z pewnych źródeł, że większość składu Komitetu Noblowskiego w pierwszym etapie nie zdecydowała się dać nagrody Obamie" - napisał dziennik.
W piątek Komitet Noblowski norweskiego parlamentu przyznał Obamie pokojowego Nobla za "nadzwyczajne wysiłki" podejmowane w celu "umacniania międzynarodowej dyplomacji i współpracy między narodami". Wyeksponowano też szczególne znaczenie jego "wizji świata bez broni nuklearnej" i dążenia do jej realizacji.
>>> Czytaj także: Dostał Nobla, bo zrezygnował z tarczy
Decyzja wywołała ogromne kontrowersje na świecie. Wielu obserwatorów nie spodziewało się, że kandydatura Obamy, który objął urząd na niecałe dwa tygodnie przed upływem terminu zgłaszania nominacji 1 lutego, zostanie już w tym roku poważnie rozpatrzona.
Ostatecznie "komitet był jednomyślny" - powiedział wpływowy sekretarz Komitetu Noblowskiego Geir Lundestad. Lecz - według norweskiej gazety - w dyskusji poprzedzającej wyłonienie tegorocznego laureata przedstawicielka populistycznej prawicy Inger-Marie Ytterhorn, reprezentantka Partii Konserwatywnej Kaci Kullmann Five i Aagot Valle z Socjalistycznej Partii Lewicy były przeciwne przyznaniu nagrody Obamie. Z kolei jego kandydatura została poparta przez przewodniczącego Komitetu Thorbjoerna Jaglanda i Sissela Roenbecka z Norweskiej Partii Pracy.
>>> Czytaj także o żartach z Nobla dla Obamy
"Co roku zaczynamy obradować nad wieloma kandydatami; ściera się wiele różnych punktów widzenia. Dochodzimy do porozumienia na drodze dyskusji. W tym roku nie było inaczej" - powiedział Lundestad.