"Niektórzy stracili palec w ostatniej turze, dlatego to tak poważna sprawa (przed wyborami talibowie grozili że będą obcinać palce wszystkim Afgańczykom, którzy zdecydują się zagłosować - przyp.red.). By utwierdzić grunt pod przejrzyste i uczciwe wybory mamy pewne konkretne rekomendacje, sugestie i warunki, które przedstawimy wkrótce" - mówił Abdullah Abdullah, były minister spraw zagranicznych Afganistanu, który w sierpniowych wyborach zdobył 32 proc. głosów.
Jednocześnie Abdullah zaprzeczył jakoby miał pracować wraz z Karzajem nad tajnym porozumieniem w sprawie podziału władzy w kraju, które pozwoliłoby rywalom na uniknięcie kłopotliwej dla obu drugiej tury. O możliwości zawarcia takiego układu informowały wczoraj światowe media. "Moim jedynym życzeniem jest, by druga tura odbyła się w przewidzianym terminie, w sprzyjających warunkach, zarówno jeśli chodzi o bezpieczeństwo, jak i przejrzystość" - wskazał Abdullah.
Intensywne działania na rzecz zapewnienia sprawiedliwego przebiegu wyborów podjęła także wspólnota międzynarodowa. Jeszcze wczoraj na wniosek ONZ usunięto 200 z 380 urzędników Niezależnej Komisji Wyborczej odpowiedzialnych za monitorowanie lokalnych punktów do głosowania w całym Afganistanie.
"Ponad połowa regionalnych koordynatorów jest wymieniana, by zapobiec jakimkolwiek próbom fałszerstw lub z powodu skarg złożonych przeciw nim przez kandydatów i obserwatorów" - mówił wczoraj Aleem Siddique, rzecznik misji ONZ w Kabulu.
Według opublikowanych we wtorek oficjalnych wyników afgańskich wyborów prezydenckich żaden z kandydatów startujacych w I turze wyborów nie zebrał wymaganego przez konstytucję minimum 50 proc. głosów. Urzędującemu prezydentowi Hamidowi Karzajowi poparcia udzieliło 49,7% wyborców, zaś jego głównemu rywalowi Abdullahowi Abdullahowi ok. 32 proc. Druga tura została zaplanowana na 7 listopada.