Nagraniem tym Marrazzo z centrolewicowej opozycyjnej Partii Demokratycznej, jak ujawniła piątkowa prasa, był szantażowany przez czterech karabinierów z Rzymu, którzy zażądali od niego 80 tysięcy euro w zamian za nierozpowszechnianie filmu. Zostali oni aresztowani.

Reklama

Dziennik "Corriere della Sera" twierdzi, że w złożonych w tej sprawie zeznaniach Marrazzo przyznał się do tego, że zapłacił w obawie przed aresztowaniem; także dlatego, że w mieszkaniu tym znajdowała się kokaina, której - jak wszystko na to wskazuje - on nie zażywał. Karabinierom, którzy wkroczyli do domu transseksualisty o imieniu Natalie i nagrali tę scenę, dał trzy czeki po 20 tysięcy euro.

Dzień wcześniej gubernator Lacjum zapewniał, że nie zapłacił ani centa szantażystom i przypominał, że to on jest "ofiarą" . Zapowiedział też, że nie ustąpi ze stanowiska i nie da się zastraszyć.

W sobotę rano rozpoczęły się przesłuchania czterech aresztowanych karabinierów, którzy - jak ustalono - usiłowali sprzedać nagranie firmom telewizyjnym.

Politycy Partii Demokratycznej wyrazili solidarność z Piero Marrazzo. Lewicowa "La Repubblica" domaga się ujawnienia całej prawdy o skandalu.

Sobotnie gazety poinformowały, że w niezwykle trudnej sytuacji znalazła się żona gubernatora Marrazzo, dziennikarka RAI Roberta Serdoz, która w nocy z czwartku na piątek prowadziła przegląd prasy w trzecim kanale publicznej telewizji i już w studiu dowiedziała się o skandalu. Widzowie nie zobaczyli nagłówków gazet, które informowały o aresztowaniu karabinierów, szantażujących jej męża.