Ofensywa rosyjska miała wyglądać jak gotowanie żaby, czyli żeby ten nacisk stopniowo rósł. I jest prawdopodobnie ukraińska będzie wyglądała podobnie. Dopiero w momencie, kiedy gdzieś rosyjski front pęknie, to tam zostaną rzucone znaczące odwody. Natomiast jeżeli rosyjski front nie pęknie nigdzie, to ona się może niestety zakończyć tak jak zakończyła się rosyjska. Czyli dopiero stwierdziliśmy, że nie ma ofensywy, kiedy ataki rosyjskie zaczęły zauważalnie słabnąć i tam ze 120 na dobę zeszły do 40 na przykład i dopiero wtedy to był sygnał - mówi pułkownik Lewandowski.

Reklama

"Bachmut to zwycięstwo pyrrusowe"

Rosjanie osiągnęli cel, czyli zajęli Bachmut to jest to zwycięstwo pyrrusowe, okupione olbrzymimi stratami. (…) Zresztą ukraińskimi po części też. Ale z kolei Ukraińcy uzyskali to, co chcieli, czyli nie ma żadnego przełamania. Rosyjska pozycja się nie poprawiła - zauważył.\

Dodał też, że akcja rosyjskich buntowników w rejonie Biełogorodu nie może być traktowane jako zwycięstwo militarne, a jako propagandowe. Znaczenie militarne [ta akcja - red.] będzie miała, jeżeli Rosjanie będą chcieli zapobiegać tego typu atakom, bo będzie ich to kosztowało uszczelnienie granic. A naprawdę jest co uszczelniać, jak spojrzymy na długość granic - powiedział -

Była to operacja zaplanowana głównie przez agencję ukraińskiego wywiadu, ale być może także różnych organizacji funkcjonujących w NATO, często na 3 literowe skróty. I to jest zaplanowana operacja, która została przygotowana znacznie wcześniej w kilku obszarach, czyli militarnym i propagandowym. Natomiast termin, w którym ją rozpoczęto, był oczywiście powiązany z ogłoszeniem zwycięstwa przez Rosjan, no bo chodziło o to, żeby dać sygnał patrzcie, zdobyliście Bachmut kosztem tysięcy poległych, ale sytuacji waszej to nie zmieniło. A my wam pukamy w innym miejscu do drzwi i wchodzimy, naruszamy tę świętość przekazu rosyjskiego, czyli nienaruszalność tych imperialnych granic - stwierdził pułkownik Lewandowski.

"Byle jaka armia"

Reklama

Zdaniem eksperta, nie można też lekceważyć rosyjskich podręczników wojskowych. Jak twierdzi, spisano w nich ważne wnioski, wyciągnięte z Afganistanu i wojen na Kaukazie, jednak rosyjska armia nie potrafiła ich zastosować w praktyce. Okazało się, że nie, że mimo że Rosjanie wiedzieli, co nie gra i mało tego, wiedzieli, jak to zmienić, bo o tym pisali, to nie byli w stanie tego zrobić. Dlaczego? No bo to jest po prostu zwykłe, bylejactwo wynikające z bylejactwa systemu, w którym żyją. A ten system się robi coraz bardziej byle jaki. Bo Putin nie stworzył porządnego państwa, stworzył państwo byle jakie i ma byle jaką armię - powiedział.

Jak długo potrwa wojna?

Zdaniem eksperta, nie ma co liczyć na szybkie zakończenie wojny. To, że nie ma takiego planu [Zaopatrzenia armii Ukrainy - red.] do końca tego roku i na przyszły rok to jest główny problem.Plany natowskie, jeśli chodzi o dostawy, wydają się być relatywnie krótkoterminowe i te dostawy są cały czas krok za. Czyli jak Ukraina bardzo czegoś pilnie potrzebuje, to ona mówi, mówi, mówi. I w pewnym momencie jest reakcja: no dobra, no to wam damy. Dopiero kiedy już mamy pożar, dajemy te wozy strażackie, zamiast nie dopuścić, żeby ten pożar gdzieś tam się rozprzestrzeniał. No i dlatego ja nie jestem w stanie powiedzieć, jak konflikt będzie wyglądał, ile czasu, bo nie jestem w stanie ocenić, jak szybko Ukraina będzie budować swoje zdolności, jeśli chodzi o sprzęt. Natomiast armia rosyjska ma poważne problemy sprzętowe. Oni zakładali sobie produkcję tysiąca czołgów rocznie. Widać, że to już jest nieosiągalne. Do tego tysiąca nowych miało być tysiąc usprawnianych i modernizowanych. To dziś jest jakaś fikcja i to jest niewykonalne. Natomiast sprzęt Rosjanie będą produkować i on będzie płynął na front - ocenił pułkownik Lewandowski.

Ekspert ocenia plany rozbudowy armii

Pułkownik ocenił też plany rozbudowy Wojska Polskiego. Chcemy zbudować na tyle silną armię, żeby w przypadku ataku na Polskę odpowiedź była na tyle miażdżąca, żeby nikt się atakować nie ważył. Owszem, to jest pomysł przeambitny, pieniądze są olbrzymie. Potrzebna jest praca u podstaw, czyli zmiana pewnego sposobu myślenia o naszej obronności. Ale warto, bo jak patrzymy na Bachmut, patrzymy na Siewierodonieck, patrzymy na Mariupol, czy na Buczę, która notabene teraz jest pięknie odbudowana, to nie chcielibyśmy, żeby to były Kielce, Suwałki, prawda? No to zbudujmy takie siły, żeby przeciwnik po prostu wiedział, że odpowiedź będzie szybka i na tyle bolesna z naszej strony od razu, żeby się nie ważył nas atakować. Siły zbrojne powinny być takie, żeby nie musiały walczyć - podsumował.