Kandydatka, na którą głosowaliśmy z żoną powiedziała mi, że dostała 1 głos. Sprawdziłem w komisji. Gdzie się zgłasza oszustwa wyborcze? - napisał na Twitterze Jan Ołdakowski.
W rozmowie z portalem polskieradio.plOłdakowski przyznał, że jest wkurzony. I, jak dodał, sprawdził jeszcze inną sytuację. W jego obwodzie na startującą w wyborach znajomą głosował mąż i dwoje dzieci. Kobieta powinna więc uzyskać co najmniej 3 głosy. Tymczasem w protokole przy jej nazwisku widnieje informacja, że otrzymała tylko jeden głos. Dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego zamieścił również zdjęcie fragmentu protokołu wyborczego z liczbą "1". Zapytał przy tym: Gdzie, do licha, byli ci mężowie zaufania?
Polska nie może sobie pozwolić na to, by w przyszłości zdarzały się podobne sytuacje. Najwyższa pora, by się tym poważnie zająć, bo widać wyraźnie, że mamy do czynienia z kryzysem państwa. Jak uczyć młodych ludzi, że wybory to święto demokracji, kiedy potem dochodzi do takich sytuacji? - pytał w rozmowie z polskieradio.pl Ołdakowski.
Nie jest to jedyny wątpliwy przypadek zanotowany w czasie powyborczego liczenia głosów. Pojawiły się informacje, że w Szczecinie wybory prezydenckie wygrał kandydat, którego nie było na liście ubiegających się o to stanowisko. CZYTAJ WIĘCEJ >>>
PKW zaś podała dane dotyczące Świętokrzyskiego, mimo że nikt z Kielc takich danych do centrali Komisji nie przesłał. CZYTAJ WIĘCEJ >>>