"Rachunek jest prosty: oddanie głosu jest uczestnictwem w legitymizowaniu status quo, brak udziału - w delegitymizacji. A ja status quo partyjnej polityki polskiej odrzucam i chcę jego zmiany. Więc logicznie i uczciwie nie głosuję" - mówi "Tygodnikowi Powszechnemu" Jan Maria Rokita. Jego żona, która startuje z list PiS nie może więc liczyć na głos męża.
To zupełnie inne stanowisko, niż prezentuje większość polityków. Namawiają oni, by zagłosować, bo to demokratyczny obowiązek.