"Wedle posiadanych przeze mnie informacji przynajmniej w kilku przypadkach mogło dojść do wywierania nacisków ze strony przełożonych zmierzających do skłonienia do rezygnacji z ubiegania się o mandat poselski z list KW PJN w nadchodzących wyborach parlamentarnych" - napisał Kowal w piśmie złożonym w czwartek w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich.
Jak napisał, przykłady takich sytuacji miały miejsce w Elblągu. "W trakcie procedury sporządzania list kandydatów do Sejmu spotkaliśmy się z sytuacjami, gdy osoby zgłaszające uprzednio wolę i zamiar kandydowania z list KW PJN, ostatecznie wycofywały swoje kandydatury, informując iż obawiają się negatywnych konsekwencji i nieprzyjemności w pracy, nie wyłączając możliwości utraty zajmowanego stanowiska, lub też zatrudnienia w ogóle" - napisał Kowal.
"Przyczyną takiego stanu rzeczy mógł być, według naszej wiedzy, przekaz ze strony przełożonych służbowych tych osób, wskazujący, że nie powinny ubiegać się o mandat poselski z list PJN. Osoby, o których mowa zajmują stanowiska w administracji publicznej" - podkreślono w liście do RPO.
Polityk PJN powiedział PAP, że pismo złożył w czwartek w biurze RPO.
Jak mówił, takich sytuacji jest więcej. "Pojechałem do jednego miasta na Śląsku. Okazuje się, że żona naszego kandydata ma kłopoty w pracy, dlatego, że on zaangażował się w PJN" - twierdzi Kowal. "To widać, jak bardzo te duże partie nie chcą mieć konkurenta, ale ja w tej sprawie będę nieustępliwy" - podkreślił.
Lider PJN powiedział, że oczekuje działań RPO w tej sprawie oraz że Rzecznik zajmie publicznie stanowisko.