"Z niesmakiem przyglądam się temu, co prezentują dzisiaj politycy prawicy" - podkreślił w piątek szef SLD Grzegorz Napieralski.
"Premier głównym tematem swojej konferencji prasowej robi debatę o debatach. To naprawdę niesmaczne w czasie, gdy ludzie tracą pracę" - dodał Napieralski. W jego ocenie główną wymówką, by nie było debat, jest miejsce, na którym politycy mieliby się spotkać. Zadeklarował, że eksperci SLD, którzy pracowali nad programem Sojuszu, są gotowi debatować na każdym gruncie.
Jak zaznaczył, by debata mogła się odbyć, musi być dobrze przygotowana. "Polacy muszą mieć dostęp do takiej debaty, muszą mieć możliwość ją obejrzeć, wysłuchać, ocenić" - ocenił Napieralski. Jak mówił, debata nie może być jak "kodowany mecz i jeśli ktoś ma dekoder, to sobie obejrzy, a jak nie ma - to nie obejrzy meczu". "To nie może być debata zorganizowana od tak, po partyzancku" - dodał.
Szef sztabu wyborczego SLD Stanisław Wziątek zaproponował, by wszyscy szefowie sztabów partii, które mają swoje kluby w Sejmie, spotkali się w poniedziałek o godz. 12, "by przedyskutować zarówno kwestie merytorycznej zawartości dyskusji, jak i określić charakter, miejsce i czas tej dyskusji". Według Wziątka, wówczas wszystkie media na równych prawach będą miały możliwość transmisji z debaty, a Polacy będą mogli przekonać się jaki program mają partie polityczne i co je różni.
Premier Donald Tusk zapowiedział w piątek, że jest gotowy do debaty z liderami innych partii. Telewizja Polsat zaproponowała szefowi rządu udział w debacie z liderami innych partii w piątek. Tusk przyjął zaproszenie: "Jestem. Godzina, po 18, jestem obecny" - powiedział.
W piątkowej debacie nie weźmie udziału Napieralski. Jak powiedział rzecznik SLD Tomasz Kalita, szef Sojuszu ma wówczas inne zobowiązania wynikające z jego kalendarza.