Z uśmiechem na ustach Andrzej Lepper wyszedł z koszalińskiej prokuratury, gdzie był konfrontowany ze Zbigniewem Ziobrą. "Była dobra atmosfera, ale zostaliśmy przy swoich zdaniach" - opowiadał były wicepremier. Mina pewnie mu zrzedła, gdy później Zbigniew Ziobro zapowiedział, że jutro ujawni szokujący dowód.

Reklama

Ziobro powiedział, że nie chciał pogrążać Leppera i idąc na konfrontację miał nadzieję, że były wicepremier skorzysta z szansy i wycofa się z kłamstw. Ale Lepper obstaje przy swoim - to Ziobro ostrzegł go przed CBA.

Minister sprawiedliwości mówi, że to kłamstwa i ma na to dowód, którego Lepper się nie spodziewa. Złoży go w poniedziałek w prokuraturze.Już z jego wypowiedzi pod prokuraturą można było wywnioskować, że chodzi o nagranie.

Ziobro w TVN24 pośrednio to potwierdził. Na zarzut, który postawił mu w "Newsweeku" Janusz Kaczmarek - że nagrywał rozmówców - odpowiedział, że tym różni się od byłego ministra spraw wenętrznych, że zabezpieczał się przed przestępcami, a Kaczmarek nagrywał także osoby, o których mówił dobrze. Np. dziennikarzy.

W wieczornej rozmowie z TVN24, Ziobro stwierdził, że Janusz Kaczmarek nieprawdziwie przedstawia jego zachowanie w sprawie tragicznego aresztowania Barbary Blidy. "To są wyssane z brudnego palca fakty. Janusz Kaczmarek od początku lutego był w MSWiA, w związku z tym nie znał materiału dowodowego na tyle dokładnie by ocenić go przed postawieniem zarzutu czyli w kwietniu. Sam nie wiedziałem jaki zarzut był postawiony pani Blidzie" - mówił Ziobro.

Konfrontacja trwała 2,5-godziny. Według Andrzeja Leppera przebiegała w dobrej atmosferze. Były wicepremier chwalił prokuratora za fachowość i mówił, że jest zadowolony. Opowiadał, że Zbigniew Ziobro potwierdził, że obaj politycy spotkali się 14 czerwca. Ale oczywiście nie było zgody co do tego, o czym wtedy rozmawiano. Szef Samoobrony stwierdził, że Ziobro odpowiadając na pytania się "pogubił". Miał więcej mówić o seksaferze niż o sprawie przecieku z akcji CBA.

Na wyniki konfrontacji przed budynkiem koszalińskiej prokuratury czekało około dwustu rozemocjonawynych, dyskutujących osób. Byli zwolennicy Ziobry, którzy mówią, że Lepper tyle razy kłamał, że i tym razem jest niewiarygodny. Byli też zwolennicy szefa Samoobrony. Wśród nich posłanka Renata Beger z naręczem kwiatów dla przewodniczącego. "Mój przyjazd do Koszalina był spontaniczny i uzgadniany z Andrzejem Lepperem" - powiedziała dziennikarzom.

Reklama

Zanim zaczęła się konforntacja z Ziobrą, Lepper przez mniej więcej cztery godziny odpowiadał na pytania śledczych. Przede wszystkim miał powiedzieć jeszcze raz, kto ostrzegł go o antykorupcyjnej akcji CBA w resorcie rolnictwa. Nietrudno zgadnąć, kogo obciąył. "14 czerwca spotkałem się ze Zbigniewem Ziobro. Powiedział mi o akcji CBA" - mówił były wicepremier wczoraj na konferencji, tuż po wyjściu ze szpitala.

Ziobro niezmiennie zaprzecza tej wersji. Minister sprawiedliwości z samego rana wsiadł do helikoptera i poleciał do Koszalina. Już wczoraj domagał się porównania swoich zeznań z zeznaniami Leppera, ale dziś z dziennikarzami nie chciał rozmawiać.

"Chcę konfrontacji ze Zbigniewem Ziobro, ale w obecności mediów" - zarzekał się Andrzej Lepper przed wejściem do prokuratury. Jednak temu spotkaniu dziennikarze nie mogą towarzyszyć. Lepper i Ziobro spotykają się tylko w obecności prokuratora. Z Lepperem przyjechało kilkunastu działaczy Samoobrony i poseł Jan Łączny. Jednak śledczy nie wpuścili ich na przesłuchanie.

Były wicepremier i minister rolnictwa miał zeznawać wczoraj, w swoim domu w Zielnowie (Zachodniopomorskie). Jednak nic z tego nie wyszło. Dlaczego? "Umówiłem się z prokuratorem między godz. 18-19. On przyjechał o 21.30. Było za późno. Wziąłem leki, chciałem położyć się spać. Miałem zeznawać do północy albo jeszcze dłużej? To metody ubeckie, powrót do czasów stalinowskich" - gorączkował się Lepper przed wejściem do prokuratury.