Kaczmarek apelował o dymisję Ziobry, jeszcze zanim minister sprawiedliwości zapowiedział, że w związku z oszczerczymi insynuacjami Andrzeja Leppera gotów jest jeszcze dziś złożyć zeznania w prokuraturze. Teraz były szef MSWiA ma dodatkowy argument. "Zbigniew Ziobro poprosił o przesłuchanie go przez prokuratorów. Czyli o przesłuchanie przełożonego przez podwładnych. Z natury rzeczy nie może to być rzetelne" - mówi dziennikowi.pl były minister.

Reklama

Wcześniej Kaczmarek napisał do premiera list, w którym domaga się zdymisjonowania Ziobry, skoro znalazł się on w kręgu podejrzeń. Premier na takie żądania odpowiada jednak jedynie, że rewelacje Leppera, jakoby to Ziobro powiedział mu o prowokacji CBA w Ministerstwie Rolnictwa, to tylko pomówienie osoby, która musi się bronić przed ciężkimi zarzutami. Może odsunąć ministra tylko wtedy, gdy będzie miał dowody - tak jak w przypadku Leppera, Lipca czy właśnie Kaczmarka.

Ale, według Kaczmarka, żadna czynność prokuratury w sprawie przecieku nie była do tej pory przeprowadzona zgodnie z prawem. Ani on, ani jego współpracownicy nie byli np. poinformowani o przeszukaniach w ich mieszkaniach. O rewizji w swoim mieszkaniu służbowym nie dowiedziałby się w ogóle, gdyby nie to, że agenci ABW wchodząc do środka uruchomili alarm, na który zareagowali... funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu, myśląc, że to włamanie.

Były szef ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji znów powtarza, że niektóre działania były tylko po to, by upokorzyć jego współpracowników. Np. zatrzymanie byłego szefa policji Konrada Kornatowskiego na placu przed komendą główną. "To granda" - tym razem nie kryje emocji Kaczmarek.