Prokurator przyjechał na posesję Leppera w Zielnowie (Zachodniopomorskie) punktualnie. Jednak nie gościł u byłego wicepremiera i ministra rolnictwa zbyt długo. Po kwadransie wyszedł.

"Nie zgadzam się na przesłuchiwanie o tak późnej porze, byliśmy umówieni między godz. 18 a 19. Co to, już w Polsce nie ma samolotów, żeby nie mogli do mnie przylecieć na czas" - tłumaczył po godz. 22 w TVN24 Lepper.

Reklama

"Umówiłem się, czekałem, ale nie przychodzili. Moja rodzina szykowała się do snu, ja sam wziąłem leki, więc kiedy w końcu przyszli powiedziałem, ze zgłoszę się jutro o 9 rano - tłumaczył wieczorem w TVN24 Lepper. "Nie chciałem się zgodzić na przesłuchanie o godzinie 22, które mogło trwać nawet do 2 nad ranem. Dziś wyszedłem ze szpitala, o 20 wziąłem silne leki, więc po konsultacjach prokuratorów ze swoimi zwierzchnikami umówiliśmy się na niedzielę, na 9 rano w prokuratorze w Koszalinie" - dodał.

Zapewnił też, że jest gotów na konfrontację z min. Zbigniewem Ziobro, o co Ziobro zabiegał.

Według PAP, prokurator negocjował z Lepperem możliwość przesłuchania w niedzielę rano. Co z tego wynikło? Nie wiadomo.

Reklama

Lepper był raczej niegościnny. Na oczekujących w ciemności pod posesją Leppera dziennikarzy z pobliskich krzaków poleciały bryły błota. Ponadto, nie przyjął ich osobiście wicepremier, a jego syn Tomasz.

A jeszcze dziś Lepper zapowiadał, że chętnie da się przesłuchać. Wszystko dlatego, że poinformował, iż to minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro ostrzegł go o przygotowywanej przez CBA akcji w Ministerstwie Rolnictwa.