Wcześniej fale Soły zmyły 57-letniego robotnika sprzed budowanej drogi ekspresowej między Żywcem a Zwardoniem w Lalikach. W szybkim nurcie mężczyzna nie miał szans na ratunek. Wczoraj w Żelaźnie koło Kłodzka (Dolny Śląsk) w czasie ucieczki przed falą zmarła na zawał serca kobieta.
Zalane drogi i gospodarstwa, podtopione domy - tak wygląda południe Polski po obfitych deszczach. Choć woda opada w wielu miejscach województwa dolnośląskiego, to sytuacja nadal wygląda źle. W nocy na Podbeskidziu padało bardzo intensywnie. W Żywcu strażacy około 100 razy wyjeżdżali do podtopień.
Na Żwiecczyźnie w wielu szkołach odwołano zajęcia. W kilku powiatach ogłoszono alarmy powodziowe. W tym rejonie wciąż pada. A nocne opady były niezwykle obite. W Koniakowie w ciągu 10 godzin spadło 99 litrów na metr kwadratowy. Co najgorsze, wciąż pada. Ale służby uspokajają, że w zbiorniku na Sole jest jeszcze duża rezerwa i może on przyjąć aż 40 milionów sześciennych wody. A to pozwoli znacznie zmniejszyć falę powodziową.
Źle wygląda też sytuacja na Odrze w Krzyżanowicach. Tam stan alarmowy przekroczony jest o 64 centymetry. Niebezpiecznie wygląda też woda w czeskich rzekach tuż przy polskiej granicy - Olzie i Opawie.
Lepiej jest za to w Kotlinie Kłodzkiej i okolicach Jeleniej Góry. Woda w Bobrze i rzece Kamiennej w Jeleniej Górze płynie kilkanaście centymetrów poniżej stanu alarmowego. Alarm powodziowy jednak wciąż obowiązuje.
Nie zagraża już mieszkańcom Świdnicy rzeka Bystrzyca. Wylewa jeszcze na łąki i ścieżki spacerowe, ale jej wody opadną, gdy tylko ze sztucznego jeziora w Zagórzu Śląskim zejdzie więcej wody.
W Małopolsce alarm przeciwpowodziowy ogłoszono w powiecie suskim. Tam z brzegów w każdej chwili mogą wystąpić górskie strumienie i potoki. Zalanych jest wiele dróg, niektóre są zupełnie nieprzejezdne.
Meteorolodzy ostrzegają - opady deszczu, miejscami intensywne, nawiedzą dziś południe Polski.