Olszewski uważa, że w błąd wprowadzono nie tylko dziennikarzy, ale i nowe kierownictwo MON. Na specjalnie zwołanej konferencji tłumaczył, że gdy otrzymał propozycję przejęcia funkcji po Antonim Macierewiczu, postawił dwa warunki. Pierwszy - określenie czasu pracy komisji, drugi - umożliwienie mu zorganizowania jej pracy.
"Komisja weryfikacyjna dzieliła pomieszczenia z kontrwywiadem i archiwum WSI nie było w pełni bezpieczne" - wyjaśnia były premier i obecny szef komisji Jan Olszewski, pytany, dlaczego akta przewieziono do Pałacu Prezydenckiego.
"Wszystko odbyło się zgodnie z prawem" - twierdzi Olszewski. Zapewnia, że nic nie wie o nocnych transportach dokumentów. Mówi też, że nikt nie kopiował twardych dysków w siedzibie komisji Wojskowych Służb Informacyjnych. "System działania komputerów w komisji podawany jest specjalnemu ochronnemu programowi, który wyklucza, jakiekolwiek kopiowanie zawartych w komputerach materiałów" - dodaje.
Minister obrony narodowej Bogdan Klich nakazał przeprowadzić specjalne dochodzenie, które ma wyjaśnić, czy przy okazji przenoszenia akt WSI do Pałacu Prezydenckiego kopiowano też zawartość dysków.
Zdaniem Olszewskiego, ktoś chce zablokować prześwietlanie szeregów oficerów WSI. Kto? "Środowiska, które swe majątkowe interesy wiązały z działalnością niektórych oficerów WSI" - odpowiada zagadkowo.