Co się dzieje w resorcie kierowanym przez Jolantę Fedak? Najpierw ze stanowiskiem dyrektora departamentu do walki z dyskryminacją pożegnała się Berenika Anders, po tym jak opisaliśmy wyniki badań, które zleciła. Wynikało z nich, że co piąta urzędniczka Ministerstwa Pracy czuła się mobbingowana. Potem, w lipcu, do dymisji podała się wiceminister Agnieszka Chłoń-Domińczak, której po urodzeniu dziecka odebrano większość obowiązków.

Reklama

Teraz dyskryminacja dotknęła kolejną kobietę. "W departamencie wielokrotnie prowadziliśmy tego typu sprawy. Dyskryminacja kobiet w ciąży jest zjawiskiem powszechnym. W tej całej sprawie najbardziej razi mnie to, że nikt nawet ze mną nie porozmawiał" - mówi nam Maria Kahlau.

Kobieta jest zatrudniona w Ministerstwie Pracy od początku 2006 roku, kiedy to powołano tam departament odpowiedzialny za zwalczanie dyskryminacji. Pod koniec kwietnia tego roku dyrektor generalna ministerstwa przyznała jej dodatek zadaniowy za zastępowanie dyrektora tego departamentu. W czerwcu dostała premię. O tym, że jest w ciąży, poinformowała szóstego sierpnia.

"Chwilę wcześniej trafiłam na izbę przyjęć, bo miałam silne skurcze. Lekarka stwierdziła, że ciąża jest zagrożona i muszę się oszczędzać. Chciała mi wystawić zwolnienie do końca ciąży. Poprosiłam jednak, żeby wystawiła je tylko na dwa tygodnie. Czułam się odpowiedzialna za pracowników departamentu. Miałam nadzieję, że jeszcze dwa, trzy miesiące popracuję" - mówi Kahlau.

Reklama

Ostatecznie w pracy złożyła zwolnienie na dwa tygodnie. Po ośmiu dniach otrzymała z ministerstwa list polecony, w którym poinformowano ją, że odwołuje się jej upoważnienie do zastępowania dyrektora. Kobietę zdegradowano do stanowiska głównego specjalisty i odebrano jej dodatek do wynagrodzenia. Pracami departamentu kieruje nowo powołany zastępca dyrektora. Mężczyzna.

Prof. Roman Wieruszewski, prawnik Instytutu Nauk Prawnych PAN i kierownik Poznańskiego Centrum Praw Człowieka, nie ma wątpliwości: "Jeśli kobieta została pozbawiona pełnionej funkcji i dodatku do wynagrodzenia tylko dlatego, że przedstawiła zaświadczenie o ciąży, jest to ewidentny przykład dyskryminacji" - mówi Wieruszewski. Czy sprawa nadaje się do sądu pracy? "Zdecydowanie tak" - odpowiada prof. Wieruszewski.

Kiedy zwróciliśmy się z pytaniami do resortu pracy, najpierw jego urzędnicy usiłowali zbagatelizować problem, tłumacząc, że kobieta formalnie nie pełniła obowiązków dyrektora departamentu. "Czy Maria Kahlau straciła dodatek za zastępowanie dyrektora dlatego, że przedstawiła zaświadczenie o ciąży?” - dopytywaliśmy.

Po kilku godzinach rzeczniczka resortu Bożena Diaby zapewniła nas, że "oczywiście nie”, a w ministerstwie "jest przestrzegane prawo pracy”. Co kilka godzin otrzymywaliśmy kolejne mejle z resortu. Ostatecznie dowiedzieliśmy się jedynie, że upoważnienie Marii Kahlau "zostało odwołane w związku z powołaniem zastępcy dyrektora departamentu” Rafała Tomasika. Nie nadeszła jednak odpowiedź na pytanie: czym spowodowana była zmiana kadrowa?