W sobotę 11 października podczas rejsu LO26 z Polski do Stanów Zjednoczonych doszło do tragedii. Boeing 787-8 Dreamliner wystartował z Lotniska Chopina w Warszawie o godz. 17 z minutami. Do Nowego Jorku miał dotrzeć po ok. dziewięciu godzinach podróży - lądowanie zaplanowano na godz. 20.20.
Awaryjne lądowanie
Maszyna skierowała się na zachód, a później na północ w kierunku Skandynawii. Niestety po dwóch godzinach lotu samolot awaryjnie wylądował w Kopenhadze. Okazuje się, że na pokładzie samolotu zmarł pasażer; potwierdził to rzecznik PLL LOT, Krzysztof Moczulski. Nie wiadomo, co było przyczyną śmierci podróżnego.
Internauci śledzący podróż dopytywali, dlaczego dreamliner, który podczas zdarzenia był bliżej Oslo, nie wylądował właśnie tam. Maszyna na tym etapie lotu była zbyt ciężka, więc piloci zdecydowali o powrocie do Danii.