Lekarz nie zaproponował
Ewa ma 24 lata, mieszka w Warszawie i tu studiuje. Pierwszą w życiu cytologię zrobiła dopiero niedawno. Kilka dni po wykonaniu badania odebrała telefon z kliniki. ȁE;Proszę natychmiast przyjechać, wyniki są złeȁD;. Okazało się, że jest zakażona wirusem HPV, który wywołuje raka szyjki macicy. – To był szok, płakałam jak dziecko – mówi Ewa. – Najgorsze jest to, że wcześniej byłam pod stałą opieką lekarza, ale nigdy nie zaproponował mi wykonania badań. O wirusie HPV usłyszałam, dopiero kiedy za odkrycie jego powiązania z rakiem przyznano Nobla – opowiada studentka. Teraz leczy się i czeka na wyniki kolejnych badań.
Ten przypadek wręcz idealnie wpisuje się w wyniki badania przeprowadzonego przez Stowarzyszenie Damy Radę. Ankiety wypełniały podopieczne stowarzyszenia i ośrodków pomocy społecznej, ale też studentki i pracownice dużych firm. Ich wyniki zupełnie nie potwierdzają stereotypu, że profilaktykę lekceważą kobiety niewykształcone i mieszkające na prowincji: większość z ponad 4,5 tys. ankietowanych (56 proc.) mieszka w dużych miastach, prawie 80 proc. ma średnie wykształcenie, a 8 proc. wyższe.
To wszystko najwyraźniej nie gwarantuje jednak wiedzy na temat raka szyjki macicy: ponad połowa badanych wykonuje badania cytologiczne rzadziej niż raz na 3 lata. Co gorsza, blisko 30 proc. Polek z wykształceniem wyższym i niemal połowa z podstawowym nigdy nawet nie słyszało o raku szyjki macicy. Większość nie potrafi też odpowiedzieć na pytanie o przyczyny powstawania nowotworu.
Obowiązkowa cytologia?
Nie pomagają kolejne akcje informacyjne i bezpłatne badania cytologiczne. Z 77 mln zł, które Narodowy Fundusz Zdrowia wydał w ubiegłym roku na profilaktykę raka piersi i szyjki macicy, aż 7 mln przeznaczono na imienne zaproszenia na badania. Akcja zakończyła się fiaskiem, do przychodni zgłosiła się zaledwie garstka Polek. – Wszystko dlatego, że kobiety traktują zaproszenia na cytologię jako jeszcze jedną ulotkę reklamową, którą wyrzucają do kosza – twierdzi szefowa Stowarzyszenia Damy Radę Beata Mirska. Jej zdaniem potrzebna jest zmasowana kampania informacyjna: plakaty w każdej przychodni, billboardy na ulicach i telewizyjne spoty. – A wszystko z mocnym przekazem, że w Polsce codziennie na raka szyjki macicy umiera pięć kobiet – dodaje Mirska. Inni eksperci przypominają, że w Szwecji, gdzie badania profilaktyczne są powszechne, praktycznie wyeliminowano inwazyjnego raka szyjki macicy. Tamtejsi studenci medycyny i lekarze przyjeżdżają do Polski, by oglądać, jak wygląda zaawansowane stadium tego nowotworu, bo u siebie go już nie zobaczą.
Doktor Grzegorz Południewski, ginekolog i szef Towarzystwa Rozwoju Rodziny, uważa, że w naszym kraju potrzebna jest obowiązkowa edukacja seksualna. – Wbrew stereotypowym opiniom te zajęcia nie mają służyć demonstrowaniu wysublimowanych pozycji seksualnych, ale właśnie przekazywaniu wiedzy o zdrowiu – mówi. Polskie Towarzystwo Ginekologiczne apeluje, by cytologia została dołączona do wykazu badań obowiązkowych w pracy. Resort zdrowia od miesięcy zapowiada, że zrealizuje ten postulat. Przed tygodniem zapytaliśmy, czy i kiedy nowe zasady wejdą w życie. Odpowiedzi nie otrzymaliśmy.
4000 u tylu Polek co roku lekarze stwierdzają raka szyjki macicy
5tyle Polek każdego dnia umiera z powodu raka szyjki macicy
100 proc.szans na wyleczenie ma pacjentka we wczesnym stadium
Jedna trzecia Polek nigdy nie słyszała o raku szyjki macicy. Przeważająca większość tych, które wiedzą o tej chorobie, nie ma pojęcia, skąd się ona bierze. Przeszło połowa Polek nie zgłasza się na badanie cytologiczne, które może wykryć nowotwór - wynika z najnowszego badania przeprowadzonego w całej Polsce przez Stowarzyszenie Damy Radę. Każdego roku na raka szyjki macicy zapada około 4 tys. Polek. Połowa z nich umiera.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama