Serial "Heweliusz" to najnowszy hit Netflixa

Serial "Heweliusz", który wyreżyserował Jan Holoubek, to najnowszy hit Netflixa. Produkcja zbiera bardzo pozytywne recenzje zarówno w kraju, jak i za granicą. Serial opowiada historię katastrofy na promie "Heweliusz", do której doszło 14 stycznia 1993 roku.

Reklama

Kapitanem na tym statku był Andrzej Ułasiewicz. W serialu Netflixa zagrał go Borys Szyc. Jaki był ten, który dowodził i został na pokładzie promu do końca? Okazuje się, że dwa tygodnie po tym, co stało się na morzu, dziennikarka Donata Nowakowska z tygodnika "Poznaniak" przeprowadziła wywiad z bliskimi oficera.

Dowodził "Heweliuszem". Jaki był Andrzej Ułasiewicz?

Kapitan Andrzej Ułasiewicz, który dowodził załogą "Heweliusza" w dniu tragedii, był rodowitym warszawiakiem. Na świat przyszedł w 1946 roku. Swoją żonę poznał w 1975 roku w domu jej kuzynki Jagody Karaszewskiej.

Stanowili dobrana parę. On był szalenie opiekuńczy. Potrafił zapewnić poczucie bezpieczeństwa. Przed ślubem postawił Joli jeden warunek: nie będzie ingerować w jego życie zawodowe - mówiła Jagoda Karaszewska.

Okazuje się, że kapitan Andrzej Ułasiewicz był romantykiem. Potrafił jednak myśleć na trzeźwo. Koledzy mówili, że jest "młodym człowiekiem o starych zasadach". Nie krytykował, nie narzucał niczego innym. Miał wielu przyjaciół.

"Wszędzie czuło się jego obecność". Jak kapitana Ułasiewicza wspominała córka?

Andrzej Ułasiewicz, jak wspomina Karaszewska, nazywany był "człowiekiem morza". Lubił zwiedzać świat, przed rejsami zastanawiał się, co warto zobaczyć. Razem z żoną udało im się dostać mieszkanie na warszawskim Ursynowie.

Dziennikarka "Poznaniaka" rozmawiała również z córką kapitana Ułasiewicza. Opowiadała, że jej ojciec "był wspaniałym człowiekiem". Miała okazję wybrać się z nim na cztery rejsy. Pierwszy raz popłynęłam do Antwerpii. Miałam wtedy pięć lat. To było cudowne przeżycie. Na statku ojciec był bardzo zajęty. Dopiero w porcie miał więcej czasu. Wówczas razem zwiedzaliśmy miasto. Urządzaliśmy wycieczki - wspominała.

Reklama

Gdy wracał do domu zapraszał znajomych i gotował chińskie dania. Kapitan Ułasiewicz nie lubił zdjęć, dlatego też jego fotografii jest bardzo niewiele. Córka wyznała, że często się zmieniał. Raz miał brodę, raz ją golił, jak przytył potrafił szybko zrzucić zbędne kilogramy.

Wszędzie czuło się jego obecność. Wszędzie było go słychać. Gdy wracał do domu całe mieszkanie tętniło życiem i muzyką. Ponadto świetnie tańczył. Bawiłam się z nim na sylwestra. Nie wiedziałam że to będzie nasza ostatnia zabawa - wyznała córka kapitana Ułasiewicza. Dwa dni przed katastrofą napisała wypracowanie o sztormie. Marynarz zostaje w nim zmyty z pokładu, ale zakończenie było optymistyczne. "Znowu wyszło słońce" - pisała w nim Agnieszka.

Nie znosił munduru. Co zrobił kapitan Ułasiewicz, gdy statek zaczął tonąć?

Mąż Jagody Karaszewskiej wspominał, że "Andrzej nie znosił munduru". Kiedy statek zaczął tonąć, przebrał się jednak w mundur. Z pewnością nie był to pusty gest. Miał świadomość, że nie wszyscy zeszli ze statku. Dlatego postanowił zostać – mówił w reportażu pan Leszek.

Gdy nadeszła informacja o katastrofie, wszyscy wiedzieli, że Andrzej został na statku. Dlatego Jola nie zgodziła się na wyjazd do Straslundu w celu identyfikacji zwłok. Była pewna, że nie ma tam ciała jej męża. Kapitan schodzi przecież z pokładu ostatni - mówiła Jagoda Karaszewska. Andrzej Ułasiewicz pływał na statkach przez 25 lat. Zginął 14 stycznia 1993 roku.