IPN stwierdził, że materiał, które zebrały autorki głośnego filmu "Trzech kumpli" (o przyjaźni Pyjasa, Maleszki i Wildsteina) jest szczególnie cenny - pisze "Rzeczpospolita".

"Niewykorzystanych w tym obrazie nagrań jest ok. 300 - 400 godzin. TVN zgodziła się je przekazać. Trwa opracowywanie i spisywanie ścieżki dźwiękowej wypowiadających się osób, co ułatwi mi pracę" - powiedział "Rzeczpospolitej" Ireneusz Kunert, prokurator z krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej, który od maja 2008 roku prowadzi piąte już śledztwo w tej sprawie.

PN liczy na to, że uda się teraz rozwikłać sprawę, bo nowi świadkowie chcą zeznawać. Gdyby przerwali milczenie w czasach PRL, nawet ówczesne władze nie mogłyby umorzyć śledztwa. "Kilku świadków, być może na skutek wyrzutów sumienia, po latach samo zdecydowało się zgłosić do prokuratora. Niektórzy nadal się boją wpływów ludzi dawnej SB" - mówi "Rz" Ireneusz Kunert.

Kunert rozmawiał już z autorkami filmu "Trzech kumpli", ale zapisów jeszcze nie czytał. Lecz ze wstępnych informacji wynika, że nagrania rozmów z byłymi funkcjonariuszami SB mogą okazać się kluczowe. Zdaniem Kunerta właśnie wśród tych nagrań pojawia się "nowy wątek sprawy Pyjasa". Jednak nie chce zdradzić, o co chodzi, by nie zaszkodzić powodzeniu śledztwa - pisze gazeta.

Stanisław Pyjas został znaleziony martwy 7 maja 1977 r. w bramie kamienicy przy ul. Szewskiej w Krakowie. Prawdopodobnie skatowali go esbecy, którzy wcześniej siłą spoili studenta alkoholem. Świadczyła o tym choćby rozcięta warga i wybity ząb. PRL-owskie władze utrudniały śledztwo, za co skazano ostatecznie tylko dwóch funkcjonariuszy MSW. Sprawców mordu nigdy nie wskazano.







Reklama