Wobec zapowiedzi negocjacji ugodowych w środę Sąd Okręgowy w Warszawie bezterminowo odroczył ten proces. Wnosili o to pełnomocnicy stron, zapowiadając negocjacje, które mogą doprowadzić do ugodowego zakończenia sporu. W ciągu trzech miesięcy mają oni powiadomić sąd o wynikach negocjacji; nie ujawniono szczegółów.
W październiku 2006 r. w artykule pt. "WSI na wizji" "GP" napisała, że sekretarz programowy stacji Milan Subotić doradzał przy akceptacji programów publicystycznych m.in. programu "Teraz My", gdzie ujawniono "taśmy Beger" oraz że od 1984 r. współpracował z wojskowymi służbami PRL, a od około 1993 r. - z WSI. Subotić przyznaje, że miał kontakty z wywiadem wojskowym PRL, zaprzecza zaś, by był agentem WSI oraz by manipulował programem TVN.
Początkowo TVN wystąpiła z oskarżeniem karnym o zniesławienie wobec "GP". Odstąpiła od tego, gdy Sąd Rejonowy w Warszawie zdecydował jesienią 2007 r. o przymusowym doprowadzeniu Tomasza Sakiewicza i Katarzyny Hejke z "GP" na kolejną rozprawę przez policję - wobec ich niestawienia się w sądzie. Decyzja sądu wywołała dyskusję na temat wolności słowa i odpowiedzialności karnej za zniesławienie.
W grudniu 2007 r. TVN złożyła oddzielny pozew o ochronę dóbr osobistych wobec wydawcy "GP" i jej dziennikarzy za artykuł, w którym - według TVN - dopuszczono się "bezpodstawnej insynuacji, jakoby służby specjalne miały wpływ na treść programów emitowanych w TVN". Pozew żądał przeprosin i wpłaty 20 tys. zł na PCK. "GP" wnosiła o oddalenie pozwu, argumentując, że napisała prawdę. WSI nie miały żadnego wpływu na program "Teraz My" - zeznawali wcześniej w sądzie dziennikarze TVN Tomasz Sekielski i Andrzej Morozowski.
Toczy się też inny cywilny proces, który "GP" wytoczył Subotić. Żąda przeprosin za podanie, jakoby był agentem WSI, a jako sekretarz programowy TVN miał wpływ na program "Teraz My" z 2006 r. z "taśmami Beger". Także prezes stacji Piotr Walter zapewniał, że Subotić nie miał wpływu na ten program.