"Niestety, dzisiaj działania oficjalnych przedstawicieli Polski dzielą Polaków - obywateli naszego kraju - na +swoich+ i +obcych+. Wobec członków największej organizacji mniejszości polskiej na Białorusi - ZPB - stosowane są sankcje w pełnym znaczeniu tego słowa. Wjazd na terytorium Polski jest zamknięty dla setek Polaków, w tym dla weteranów i inwalidów, mających polskie odznaczenia państwowe. Nie są oni przyjmowani w ambasadzie Polski ani w urzędach konsularnych" - oznajmił Syczou na posiedzeniu Stałej Rady OBWE.
Według niego sytuacja wokół Związku Polaków na Białorusi oraz Domu Polskiego w Iwieńcu wynika z wewnętrznego podziału i walki o przywództwo. Syczou zapewnił, że na Białorusi istnieją wszelkie potrzebne warunki do realizacji praw mniejszości narodowych. "Chcielibyśmy, by takie warunki stworzone były białoruskiej mniejszości w Polsce" - dodał.
Zarzucił Polsce, że obecnie etniczni Białorusini praktycznie nie są reprezentowani w jej organach władzy i że nie ma tu szkół z białoruskim językiem wykładowym. "Język białoruski jest nauczany tylko w miejscach zwartego zamieszkiwania etnicznych Białorusinów i tylko na jednej uczelni - Uniwersytecie w Białymstoku" - relacjonował. Podkreślił też, że "w Polsce nie ma nauczycieli języka białoruskiego z Białorusi, podczas gdy na Białorusi pracuje trzech nauczycieli z Polski".
W ocenie przedstawiciela Białorusi przy OBWE za konflikt wokół mniejszości polskiej w pewnej mierze odpowiedzialne jest wprowadzenie Karty Polaka. Według niego została ona przyjęta bez uwzględnienia rekomendacji Komisji Weneckiej Rady Europy i Wysokiego Komisarza OBWE ds. Mniejszości Narodowych oraz opinii strony białoruskiej. Selektywne wydawanie dokumentu w praktyce prowadzi - dodał Syczou - do różnicowania obywateli Białorusi narodowości polskiej oraz przejawów dyskryminacji.