Głosowanie Rady Miasta Kołobrzegu opisuje "Gazeta Kołobrzeska". O ile sprawa nadania Sebastianowi Karpiniukowi tytułu Honorowego Obywatela miasta nie zwbudziła specjalnych kontrowersji i została przegłosowana jednogłośnie, o tyle wątpliwości pojawiły się przy kolejnym punkcie obrad.
Chodziło o nadanie budowanemu właśnie w tym mieście stadionowi imienia zmarłego tragicznie posła. Komisja oświaty pomysł oceniła pozytywnie, i to jednogłośnie. Jednak radni nie byli już tacy zgodni.
Nie wszystkich przekonał wniosek kołobrzeskich kibiców miejscowej Kotwicy ani argumenty radnych PO. "Skutecznie i konsekwentnie. Takie było jego hasło wyborcze i takie same inicjały. Stadion to było oczko w głowie Sebastiana" - mówił Łukasz Czechowski, asystent Karpiniuka, który uzasadniał projekt uchwały.
Opozycja była sceptyczna i apelowała, by z tego typu decyzją jeszcze się wstrzymać. "Stadion jest jeszcze w budowie. Wiele się może wydarzyć" - mówił Henryk Bieńkowski, radny Centroprawicy, były prezydent. Dodał, że stadion nie jest dziełem jednego człowieka, a wielu działaczy poprzednich kadencji. Skończyło się na tym, że Bieńskowski, choć był na sali, w głosowaniu udziału nie wziął.
"Bardzo trudno zabierać głos w takiej atmosferze. Na razie dominują emocje. Rozumiem i szanuję decyzję kibiców, nie chcę umniejszyć zalet Sebastiana Karpiniuka, ale Janusz Gromek popełnia błąd wychodząc z tym projektem" - przekonywał z kolei Bogdan Błaszczyk, radny SLD, były poseł i były prezydent miasta. Poddał pomysł powołania specjalnej komisji, która zajęłaby się dokładnym przeanalizowaniem pomysłu. "Uzasadnienie, że ktoś jest człowiekiem i kochał sport to za mało. Zostawiamy dokument, który nic nie mówi" - argumentował. "Ludzie się boją wypowiedzieć przeciw w obawie przed linczem" - zakończył. On także nie wziął udziału w głosowaniu.
Rękę "przeciw" podnieśli Lech Kozera i Antoni Piwowarczyk, obaj radni z PiS.