Sprawa dotyczy możliwych nadużyć finansowych na terenie kopalni miedzi Rudna. Związkowi szefuje tam Leszek Hajdacki – wiceszef centrali ZZPPM, a z wyboru załogi członek rady nadzorczej KGHM. Według informacji, na podstawie których wszczęto śledztwo, w filii kierowanej przez Hajdackiego nie były księgowane wpłaty tzw. składek dobrowolnych związkowców.
Z tych środków finansowane są wyjazdy wypoczynkowe, szkolenia czy imprezy dla związkowców. W sumie chodzi o kilkadziesiąt imprez. Nasz informator pokazał nam sporządzany przez związek bilans finansowy za 2008 rok. W rubryce „składki dobrowolne” widnieje kwota ponad 45 tys. zł. Jednak nie ma żadnych szczegółów, np. ile osób i w jakich kwotach wpłacało pieniądze. I to pomimo że na osobnym formularzu wyszczególnione są wszystkie imprezy, na które zbierane są dobrowolne składki.
Nasz rozmówca z KGHM podejrzewa, że pieniądze mogły być obracane przez osoby należące do władz związku. Zaznacza, że o finansowych nieprawidłowościach w filii kierowanej przez Hajdackiego informowany był Ryszard Zbrzyzny. Ale nie podjął żadnych działań. – To pomówienia, na wszystkie operacje finansowe mamy stosowne dokumenty, które już przekazałem prokuraturze, i nie mam sobie nic do zarzucenia – ucina rozmowę Hajdacki.
Prok. Romuald Brzeziński mówi tylko, że w wyniku postępowania sprawdzającego śledczy podjęli decyzję o wszczęciu śledztwa w sprawie przywłaszczenia mienia powierzonego, a w sprawie pomaga im policja z Polkowic.
Do ZZPPM należy ponad 5 tys. pracowników różnych zakładów wchodzących w skład KGHM. Każdemu z nich organizacja co miesiąc ściąga 1 proc. pensji brutto. Pieniądze te trafiają na konto organizacji związkowej. Według szacunków średnia pensja brutto w KGHM w 2009 r. wynosiła blisko 8,2 tys. zł. Liderzy związkowi zarabiają ponad 200 tys. zł rocznie. Nie muszą pracować, bo są oddelegowani na tzw. etaty związkowe.