Precedensowy wyrok NSA wydał w środę. Dotyczy Beaty L. zatrudnionej na stanowisku kierownika USC w Rychwale (woj. wielkopolskie). Urząd objęła bez wymaganego konkursu. Na szczęście, nie zdążyła udzielić żadnego ślubu. Ale, jak pisaliśmy o tym już we wrześniu, w Bytomiu podobnie powołani urzędnicy podpisali blisko 200 aktów małżeńskich, które po wyroku NSA stały się nieważne.

Reklama

Co teraz czeka małżonków i co powinny zrobić gminy ze swoimi urzędnikami? "Małżonkowie powinni udać się do sądu powszechnego, by ten stwierdził nieważność małżeństwa - tłumaczy DZIENNIKOWI Krzysztof Zawała, sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach. "Następnie powinni wystąpić do sądu o odszkodowanie od gminy".
Zawała podtrzymuje swoje zdanie z 9 września, kiedy DZIENNIK napisał, że każde z małżeństw może liczyć na wysokie odszkodowania zasądzone od gmin. Podobną drogę przeszli już Leszek i Iwona Wolakowie z Długiego Kąta (Zamojszczyzna), którym urzędnik w gminie Józefów udzielił nieważnego ślubu. "W sobotę, 20 października ponownie się pobieramy, tym razem jednak to będzie ślub konkordatowy" - mówi Leszek Wolak. "Nie chcę się już bawić w małżeństwo z urzędu. Tym bardziej, że w naszej gminie ślubów ciągle udziela ten sam człowiek".

Jak to możliwe? "Wystarczy postawić takie wymogi, jakie spełnić może tylko wybrany przez burmistrza kandydat" - tłumaczy Roman Dziura, burmistrz Józefowa. "Dla nas priorytetowy był staż pracy w USC danej osoby i dlatego Władysław Sitarz wygrał w tym naborze". Podobnie stało się w Rychwale. Nadal ślubów udziela małżonkom Beata L., tym razem jednak wybrana do tej pracy w wyniku konkursu.

Władze Bytomia za nic mają ogłoszony właśnie wyrok NSA. "Cierpliwie czekamy na orzeczenie wojewódzkiego sądu administracyjnego we własnej sprawie. Wyrok NSA w Warszawie nie oznacza, że w naszej sprawie musi być identyczny" - twierdzi Katarzyna Krzemińska-Kruczek, rzecznik prasowy UM w Bytomiu.

Reklama

Przypomnijmy, że w tym mieście związek małżeński przed urzędnikiem, który prawdopodobnie nie miał uprawnień, zawarło przynajmniej 186 par. W tym Ania i Wojtek, którzy pobrali się w maju. "Wybraliśmy datę nieprzypadkowo. Ludzie są przesądni i uważają, że ślub w tym miesiącu nie wróży nic dobrego. Ale my w to nie wierzyliśmy" - opowiada Ania. Teraz młodzi ludzie zaczynają wierzyć w przesądy.

Mają nadzieję, że ich ślub jest ważny. Gdyby jednak tak nie było, zapowiadają walkę z miastem o odszkodowanie. Para z Długiego Kąta otrzymała od gminy Józefów 5 tys. zł odszkodowania za koszty wesela. Co by jednak było, gdyby tych par okazało się znacznie więcej?



Reklama

IZABELA MARCZAK: Co dokładnie oznacza wyrok NSA w sprawie urzędniczki USC w Rychwale? Czy w jakiś sposób pomoże on w innych podobnych przypadkach?
JANUSZ DRACHAL*:
Ten wyrok faktycznie dotyczy tylko jednej, konkretnej sprawy. Inne, podobne będą musiały także zostać rozpatrzone indywidualnie. Jednak ma on też poniekąd wymiar uniwersalny. We wtorek NSA pokazał, że nie można przymykać oczu na proceder polegający na tym, że gminy nie przestrzegają prawa, że naganne jest obsadzanie stanowiska w USC osobami, które nie zostały wyłonione w wyniku konkursu.

Rozumiem, że wyrok NSA nie unieważnia automatycznie żadnego z małżeństw zawartych przed fałszywym urzędnikiem?

Nie. Tym powinny się zająć sądy powszechne. Ale oczywiście w podejmowaniu decyzji mogą się kierować naszym wyrokiem w sprawie z Rychwala.

Dlaczego NSA wydało taki wyrok i jakie ma znaczenie, skoro i tak w większości gmin ponownie na stanowiskach kierowniczych zasiedli ci sami urzędnicy, co do których były zarzuty o nielegalnym obsadzeniu? W Rychwalu zresztą też.
Źle obsadzony pracownik może popełnić liczne błędy, i to błędy merytoryczne. Tu chodzi o to, żeby na stanowisku w danym urzędzie zasiadała najbardziej kompetentna do danej pracy osoba. Być może ktoś, kto wcześniej nie przeszedł przez konkurs, i tak okaże się najodpowiedniejszym kandydatem, ale dopóki nie zrobimy otwartego naboru, nigdy nie będziemy mieć pewności. Gminy muszą respektować prawo.

*Janusz Drachal – sędzia i rzecznik NSA w Warszawie








Co dalej czeka oszukanych małżonków? Co w sytuacji, kiedy ktoś zmienił nazwisko, a potem dowód, paszport, uzyskał prawo jazdy na nazwisko męża czy wziął kredyt?

Wyrok sądu nie oznacza automatycznie, że małżeństwa tracą ważność albo że kobiety, które zmieniły nazwisko, posługują się nieważnymi dowodami osobistymi - tłumaczy DZIENNIKOWI Krzysztof Zawała, sędzia Sądu Okręgowego w Katowicach. Również zawarte umowy zachowują ważność. Jednak do czasu.

Zdaniem sędziego, w wypadku wady prawnej podczas zawierania związku małżeńskiego ma zastosowanie art. 2 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego". "Każdy, kto ma interes prawny, może wystąpić do sądu o unieważnienie tych małżeństw. Może to nastąpić natychmiast, ale również po 5 - 10 latach. Trudno wówczas przewidzieć konsekwencje. Dlatego radzę, aby sami małżonkowie występowali o unieważnienie zawarcia związku do sądu" - wyjaśnia sędzia.

Jeśli tego nie zrobią, nietrudno wyobrazić sobie takie życiowe sytuacje jak wystąpienie wspólnika w interesach po kilku latach z takim roszczeniem albo instytucji finansowej lub chociażby kochanki, lub kochanka, który będzie widział w tym dla siebie szansę na stworzenie nowego związku.