Karetkę prowadził 44-letni kierowca. Badanie wykazało u niego ponad 0,6 promila alkoholu. Więc nie było to jedno piwko, ani nawet dwa. W karetce siedzieli dwaj pacjenci, którzy mieli trafić do stacji dializ w milickim szpitalu.

Reklama

Policjanci wiedzieli, że kierowca jest nietrzeźwy. Ktoś zadzwonił i powiedział im o tym. Nie podał nazwiska i szybko się rozłączył. Ale mundurowi nie zlekceważyli anonimowej informacji. Ruszyli na poszukiwania.

44-latek trafił do aresztu, a pacjentów do szpitala zawiózł inny, trzeźwy kierowca. Policja sprawdza, czy zatrzymany naraził na niebezpieczeństwo zdrowie i życie pacjentów. Za prowadzenie auta po pijanemu grożą mu dwa lata więzienia.