Unijne biuro rekrutacyjne EPSO ogłosiło właśnie wyniki ostatniego konkursu na urzędników. Polacy wypadli wyjątkowo marnie. W kategorii prawników, ekonomistów i menedżerów znalazło się jedynie 60 Polaków, którzy pomyślnie przeszli konkurs - mimo że miejsc dla nas było aż 140.

Reklama

To powód do zmartwienia nie tylko dla samych (nie)zdających, ale także dla polskich władz. Im mniej urzędników z danego kraju, tym gorzej chronione są w Brukseli jego interesy.

Procedura egzaminacyjna - pisemne testy i esej, na końcu egzamin ustny - trwała prawie dwa lata.
"Wiele osób, które na pisemnych miały dobre wyniki, na ustnych nie uzyskało nawet połowy punktów, czyli minimum do zaliczenia" - mówi jedna z urzędniczek, które oblały egzamin ustny. Uważa, że był on za mało merytoryczny, dotyczył wyłącznie zarządzania personelem, nie pytano o wiedzę o UE.

O wiele lepiej niż Polacy poradzili sobie kandydaci z innych krajów. Ze Słowacji i z Węgier zdało więcej osób, niż poszukiwano, z Czech, Litwy, Łotwy i Słowenii - prawie tyle, ile potrzeba.

Polscy uczestnicy konkursu założyli forum internetowe. Huczy tam od komentarzy, niektórzy twierdzą, że Polaków traktowano szczególnie surowo. "Wolą zatrudniać większą liczbę osób z pozostałych nowych krajów UE. Mają mniejszą presję silnej grupy, jaką się okazaliśmy" - pisze jeden z egzaminowanych.

Agne Martikoniene, rzeczniczka EPSO, odrzuca zarzut o dyskryminacji Polaków. Podkreśla, że gorzej wypadli Estończycy i Cypryjczycy.