Wkrótce pacjenci będą płacić za wyżywienie, noclegi i porady specjalistów. Każda wizyta u kardiologa czy laryngologa może już niedługo kosztować kilka złotych. A to najbardziej uderzy po kieszeniach najbiedniejszych pacjentów - z reguły emerytów i rencistów.

Reklama

Do połowy przyszłego roku rząd ma opracować koszyk darmowych usług medycznych. Pozostałe będą płatne. Najbiedniejszym w ponoszeniu kosztów ma pomóc państwo. Poza tym, ma wzrosnąć składka na ubezpieczenie zdrowotne. Jak bardzo - na razie nie wiadomo. Wiadomo za to, że płaciliby ją wszyscy, także rolnicy, co oznacza likwidację Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego (KRUS).

Raport zawierający te postulaty to jeszcze nie jest plan, lecz zbiór pomysłów. Jednak jego waga wynika z faktu, że dokument wyznacza kierunek zmian w służbie zdrowia. Określa to, co będzie przedmiotem negocjacji związków zawodowych, rządu, posłów i reprezentantów pacjentów.

Przeciwne przerzucaniu opłat na pacjentów jest np. Stowarzyszenie Pacjentów "Primum non nocere". "Tych rekomendacji nie podpiszemy. Mieszanie finansowania publicznego i prywatnego jest niebezpieczne" - mówi prezes stowarzyszenia Adam Sandauer.

Ostrożni są też reprezentanci lekarzy. "Ustalenia szczytu są niejednoznaczne" - stwierdza ogólnikowo Krzysztof Bukiel, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy.

Tak więc... "wkrótce zapłacimy za ochronę swojego zdrowia. Nie wiadomo tylko, ile i w jakiej formie" - twierdzi "Polska".