O ataku polskich fanów na niewinnego człowieka pisze sobotni dziennik "The Times". Wiadomość o tym, że zginie i że zdradził Polaków, dotarła do pana Webba, gdy spędzał wieczór w swoim domu i gdy powoli przymierzał się do odejścia na emeryturę po 39 latach pracy.
Najpierw były telefony z pogróżkami i wyzwiskami, później Webb dowiedział się o całej kampanii nienawiści, którą Polacy rozpętali przeciwko jego przyszywanemu młodszemu 36-letniemu krewnemu. Meczu Polska - Austria nie oglądał.
"Oczywiście wiedziałem, że mam nazwisko kojarzące się z futbolem, i obserwowałem karierę Webba, ale nigdy nie byłem sędzią piłkarskim i prawdopodobnie nigdy nim nie będę" - powiedział "Timesowi" mężczyzna.
Rada miejska w Rotherham, na której stronie miał służbowego maila, postanowiła zawczasu zamknąć mu skrzynkę, bo z Polski dostał mnóstwo obraźliwych maili, choć część od razu zatrzymała się na filtrach bezpieczeństwa.
Życie 62-letniego brytyjskiego specjalisty od sygnalizacji miejskiej, kilka dni temu zmieniło się w koszmar. Dlaczego? Bo mieszkaniec Rotherham w pobliżu Sheffield nazywa się Howard Webb - tak jak sędzia, który podyktował przeciwko Polakom kontrowersyjnego karnego i odebrał im zwycięstwo. DZIENNIK pisze, że według brytyjskiej prasy ten Bogu ducha winny człowiek jest zaszczuwany przez Polaków.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama