Jutro z resortem finansów zaczyna ustalać harmonogram prac nad wprowadzeniem euro. "Ponad połowa Polaków jest za? To nieoczekiwanie dużo, biorąc pod uwagę czarną propagandę, jaką wspólnej walucie robi PiS" - komentuje nasz sondaż znany ekonomista prof. Jan Winiecki. Ale politycy opozycji zaprzeczają, że są przeciwni wprowadzeniu euro. Tłumaczą, że ich brak entuzjazmu wynika z obaw, że likwidacja złotówki pociągnie za sobą podwyżki.

Reklama

W tym duchu wypowiadał się wczoraj prezydencki minister Michał Kamiński, który powiedział w Radiu Zet, że prezydent zajmie stanowisko w sprawie wprowadzenia euro dopiero po tym, jak rząd przedstawi szczegółowe wyliczenia. I będzie się przyglądał Słowacji, gdzie euro zostanie wprowadzone od 1 stycznia 2009 r. "Najważniejsze, by nie miało to drastycznych konsekwencji dla zwykłych obywateli" - tłumaczył Kamiński. Tym samym głosem mówią jeden z liderów PiS Joachim Brudziński i szef klubu Lewicy Wojciech Olejniczak.

>>>Zobacz, po jakim kursie Polska wymieni złotówki na euro

Czy ta ostrożność może przeszkodzić w realizacji planu wprowadzenia euro w 2011 r.? Dziś nie, bo prezydent i opozycja wejdą do gry dopiero przy okazji zmian w prawie, bez których nie da się zastąpić złotówki przez wspólną europejską walutę. Jednak te korekty będzie można wprowadzać nawet w ostatniej chwili.

Reklama

Zmiany to przede wszystkim konstytucja. "To nie podlega dyskusji, bo dziś jest w niej zapisane, że to NBP jest wyłącznym emitentem pieniądza w Polsce" - wyjaśnia w rozmowie z DZIENNIKIEM były prezes Trybunału Konstytucyjnego prof. Marek Safjan. A emitentem euro jest Europejski Bank Centralny.

Wraz ze zmianą konstytucji trzeba poprawić wiele ustaw. Na razie nikt jeszcze nie policzył ile, ale w większości zmiany będą kosmetyczne. Tylko niektóre, jak Prawo dewizowe czy ustawa o NBP, trzeba będzie pisać niemal od początku. Minister finansów Jacek Rostowski twierdzi, że do tych zmian trzeba się zabrać jak najszybciej. Jednak z naszych informacji wynika, że w PO i rządzie wygrywa inny pogląd. Polska miałaby pójść drogą Słowenii. Tam najpierw rząd ustalił datę, a dopiero tuż przed nią zmienił prawo.

>>>Co nam grozi po przejściu na euro?

Reklama

To ryzykowna strategia, ale jedyna, która może dać nam euro już w 2011 r. By ją realizować, wystarczy współpraca rządu i NBP. A prezes Sławomir Skrzypek konsekwentnie deklaruje gotowość i do współpracy, i do wprowadzenia euro, kiedy tylko rząd będzie chciał. Jutro zaczynają się konsultacje resortu finansów z NBP w sprawie ustalenia harmonogramu wprowadzenia w Polsce euro. Będą one dotyczyć przygotowania wniosku o wejście do Europejskiego Mechanizmu Kursowego. To dwuletnia poczekalnia na drodze do europejskiej waluty.

Koniec końców i tak będziemy w Polsce płacić w euro. Prof. Safjan przypomina, że zobowiązaliśmy się do tego, przyjmując w 2004 r. w referendum traktat akcesyjny. "Sprawa jest więc przesądzona" - podkreśla konstytucjonalista.