Za informacje przekazywane SB Aleksander Wolszczan otrzymywał wynagrodzenie: pieniądze i prezenty. Pozyskano go, gdy był asystentem w Zakładzie Radioastronomii Instytutu Astronomii toruńskiego uniwersytetu - pisze "Gazeta Polska".
>>>Przeczytaj wywiad słynnego astronoma dla DZIENNIKA
Był rok 1973. Wolszczan miał jechać na roczne stypendium do Bonn. Własnym podpisem potwierdził, że zobowiązuje się "zachować w ścisłej tajemnicy wojskowej i państwowej przebieg prowadzonych rozmów i udzielonych informacji oficerowi Kontrwywiadu Polski Ludowej o osobach, faktach interesujących tę służbę".
>>>Przeczytaj cały artykuł w "Gazecie Polskiej" o podejrzeniach wobec Wolszczana
Pierwsza pisemna informacja, jaką Aleksander Wolszczan przekazał SB, dotyczyła pobytu służbowego we Włoszech i charakterystyki znanych mu naukowców. W Niemczech miał natomiast przeglądać zawartość archiwów i uczelnianych bibliotek, czy kontrolować innych polskich naukowców, przebywających wtedy w RFN.
Donos na elektryków za dewizy
Według "Gazety Polskiej", Wolszczan donosił wtedy nie tylko na ludzi nauki, ale też na przykład na polskich elektryków, którzy - wracając z Belgii - wieźli dewizy, a w pociągu ukryli przed celnikami złoto i części samochodowe. Miał donieść ponadto na przebywającego w Szwecji własnego brata i męża kuzynki, zajmującego się importem sprzętu elektronicznego z Francji.
Według "Gazety Polskiej", Służba Bezpieczeństwa nigdy formalnie nie rozwiązała współpracy z Aleksandrem Wolszczanem. Zawiesiła ją jedynie w 1988 roku.
Na ujawnione przez gazetę rewelacje zareagował już rektor toruńskiego Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika. Przyznał, że od pewnego czasu do władz uczelni "docierały informacje o rzekomej współpracy profesora Aleksandra Wolszczana ze służbami specjalnymi PRL".
Toruński uniwersytet potwierdza
"Podstawową zasadą w tego typu sytuacji jest konieczność potwierdzenia uzyskanych informacji, a także zbadania innych źródeł. Stąd rektor polecił zbadanie sprawy działającemu na uniwersytecie zespołowi badawczemu pod kierunkiem prof. Wojciecha Polaka" - czytamy w oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej uczelni.
>>>Przeczytaj całe oświadczenie Rektora UMK
"Przeprowadzone przez zespół badania potwierdziły istnienie w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej dokumentów, wskazujących na współpracę prof. Wolszczana ze Służbą Bezpieczeństwa" - pisze profesor Andrzej Radzimiński.
Profesor Zybertowicz: Słyszałem, ale nie chciałem nagłaśniać
"Słyszałem o tym, ale rekomendowałem nienagłaśnianie tej sprawy" - mówi z kolei dziennikowi.pl profesor Andrzej Zybertowicz, specjalista od służb specjalnych i doradca prezydenta do spraw bezpieczeństwa.
"Moim zdaniem trzeba to robić, jeśli były TW zabiega o wpływ na sprawy publiczne w wolnej Polsce, lub jeśli jako współpracownik robił ewidentne świństwa. Z tego co wiem, w przypadku profesora Wolszczana tak nie było" - dodaje Zybertowicz.
Wolszczan: Rozmawiałem z kontrwywiadem
Dziś profesor Aleksander Wolszczan potwierdza, że godził się na rozmowy z przedstawicielami kontrwywiadu. "Właśnie dlatego, że SB było elementem PRL-owskiego krajobrazu. Podobnie rozmawiamy teraz, bo teczki stały się elementem krajobrazu III RP" - powiedział "Gazecie Polskiej" profesor Wolszczan. Ale "Gazecie Pomorskiej" mówi, że nie wie, co wydrukowano na temat jego osoby. I do tego czasu nie będzie sie wypowiadał.
>>>Posłuchaj, co prof. Wolszczan powiedział "Gazecie Pomorskiej"