Do wstępowania w szeregi armii miała zachęcać kampania informacyjna uruchomiona kilka tygodni na zlecenie resortu obrony kosztem dwóch milionów złotych. I choć kandydatów do wojska rzeczywiście przybywa - w tym roku jest ich trzy razy więcej niż w ubiegłym - to ich przydatność jest mocno wątpliwa.

Reklama

"Przychodzą do nas kandydaci z lękami depresyjnymi, z nadwrażliwością emocjonalną, wahaniami temperamentu. Wielu odpada na testach badających poziom intelektu" - mówi DZIENNIKOWI kierownik poradni psychologicznej WKU w Rzeszowie Mirosław Jarosiński.

Za broń chcą też chwycić kryminaliści, którzy na komisjach ukrywają przestępczą przeszłość, a nawet osoby, z których wcześniej armia zrezygnowała ze względu na stan zdrowia. We Wrocławiu żołnierzem chciał zostać gruźlik, a do krakowskiego WKU zgłosiło się kilkunastu kandydatów z poważnymi defektami wzroku.

Mundur przyciąga też zwykłe ofermy. "Testy sprawnościowe oblewa jedna trzecia kandydatów" - twierdzi wojskowy komendant uzupełnień w Lublinie ppłk Zdzisław Zwierz.

Dowódca wojsk lądowych generał Waldemar Skrzypczak w rozmowie z DZIENNIKIEM przyznaje: "Tylko co piąty poborowy przechodzi pozytywną weryfikację."

Reklama

Efekt jest jednak taki, że wojsku wciąż brakuje około 42 tys. ochotników. Najgorsze, że do armii nie chcą iść ci, na których wojsku najbardziej zależy, czyli młodzi, zdolni i wysportowani ludzie. "Myślałem o wojsku, ale wybiorę inne studia. Politechnika da mi więcej niż armia" - mówi DZIENNIKOWI Piotr Majewski, maturzysta z I LO w Tomaszowie Mazowieckim, które w ostatni poniedziałek odwiedził minister obrony Bogdan Klich, by namawiać licealistów do wstępowania w szeregi armii. Podobnie myśli większość jego kolegów.

Wojskowych to nie zraża. Receptą na odwrócenie niekorzystnej tendencji ma być poprawa funkcjonowania tkwiących w głębokim PRL-u Wojskowych Komisji Uzupełnień. "Zmienimy ich mentalność. Krzykiem, gburowatością nie przyciągniemy do siebie młodego człowieka. Musimy zrobić mu kawę, porozmawiać, przekonać do wojska" - zarzeka się pułkownik Artur Kołosowski, dyrektor sekretariatu ministra obrony.