"Prokuratura dopuściła się karygodnych błędów, m.in. wizja lokalna była przeprowadzona w innym miejscu" - tłumaczył w TVN24 mecenas Kruszyński.

Jego zdaniem, to właśnie błędy prokuratury przyczyniły się do tego, że sąd zwrócił jej akt oskarżenia. Wśród nich - mecenas dwóch z siedmiu oskarżonych w sprawie Nagar Khel żołnierzy - wymienia m.in. meldunki armii amerykańskiej o sytuacji w Nagar Khel oraz wyniki amerykańskiego śledztwa w sprawie ostrzelania wioski. Miały one nie potwierdzać błędów w działaniu polskich żołnierzy.

Reklama

"Sąd, decydując o zwrocie sprawy, wskazał na liczne błędy w prowadzeniu śledztwa" - streścił uzasadnienie sądu adwokat jednego z oskarżonych żołnierzy, mecenas Piotr Dewiński. "Sąd stwierdził, że nie jest od poszukiwania dowodów, ale ich oceny" - powiedział.

Według mecenasa Dewińskiego, wśród wskazanych przez sąd uchybień jest m.in. nieprzesłuchanie gubernatora afgańskiej prowincji, a także żołnierza, który prowadził szkolenia z żołnierzami przed wyjazdem. Sąd uznał również, że prokuratorzy niedokładnie przeprowadzili oględziny miejsca zdarzenia. Dodał, że w wytycznych sądu jest m.in. przeprowadzenie wizji lokalnej. "Sąd negatywnie ocenił pracę organów ścigania na terenie Afganistanu" - podkreślił Dewiński.

Reklama

>>>Przeczytaj, co o tej sprawie sądzą oskarżani żołnierze

Prokurator prowadzący sprawę Nangar Khel, płk Jerzy Artymiak zapowiedział, że prawdopodobnie prokuratura odwoła się od decyzji sądu o zwrocie jej sprawy.

10 lipca sąd raz już zwrócił prokuraturze akt oskarżenia, ze "względów formalnych". Jak ujawniły "Wiadomości" TVP, zabrakło załączników z adresami oskarżonych. Naczelna Prokuratura Wojskowa w Poznaniu uzupełniła wówczas te braki.

Reklama

Do tragedii w afgańskiej wiosce doszło ponad rok temu. 16 sierpnia 2007 r. grupa polskich żołnierzy ostrzelała okolice Nangar Khel. Pocisk z moździerza zabił cywili, w tym kobiety i dzieci.

Sześciu żołnierzom z 18. bielskiego Batalionu Desantowo-Szturmowego prokuratura zarzuciła zabójstwo ludności cywilnej, siódmemu - atak na nieobroniony obiekt cywilny.

Zdaniem prokuratury wojskowej atak na wioskę był zemstą za wcześniejsze ostrzelanie polskiego patrolu i śmierć jednego z żołnierzy polskiego kontyngentu. Po blisko siedmiu miesiącach aresztu wszyscy podejrzani zostali zwolnieni do domów.