Kolejne zwolnienia dotknęły działy administracyjne i techniczne, a także dziennikarzy. W tej transzy wypowiedzenia w ramach zwolnień grupowych otrzymało 25 osób. Zostało ok. 120 pracowników. W redakcji katolickiej na etatach pracowały trzy osoby, reszta to byli współpracownicy. Z nimi także zarząd Pulsu zerwał współpracę. "Nie będzie już programów katolickich" - mówi DZIENNIKOWI jeden ze zwolnionych pracowników. Co w takim razie z chrześcijańskim charakterem stacji? Dariusz Dąbski, prezes Pulsu, zapewnia jednak, że programy katolickie będą i z anteny na pewno nie znikną.

Reklama

Na razie właściciele stacji skupieni są na szukaniu inwestora. Po wyjściu z Pulsu na początku listopada News Corporation należącej do Ruperta Murdocha udziały przeszły na Dariusza Dąbskiego (49 proc.) i zakon franciszkanów (51 proc.). Na razie jednak żadnych konkretnych ofert na horyzoncie nie widać. Pojawiły się informacje, że poważne zainteresowanie Pulsem wyraził niemiecki Bertelsmann, do którego należy m.in. RTL Group. Ale ostatnio coraz częściej mówiło się także o Agorze, która od kilku miesięcy usiłuje wejść na rynek telewizyjny. Dariusz Dąbski jednak zaprzecza tym informacjom. "Agora jak do tej pory nie zgłosiła formalnego zainteresowania" - mówi prezes Pulsu. Kto zatem zgłosił? Nie wiadomo. "Będziemy dotąd szukać, aż znajdziemy inwestora, który nam odpowiada. Nasza telewizja szanuje wartości chrześcijańskie i jeśli ktoś chce z nami współpracować, to wie, czego się może spodziewać, i nie przychodzi po to, aby to zmienić. Stawianie jakichkolwiek warunków inwestorom na tym etapie byłoby samoograniczaniem się" - tłumaczy Dąbski.

Strona kościelna nie zamierza wtrącać się w rozmowy z potencjalnymi inwestorami. "To jest przedsięwzięcie biznesowe, a nie ideowe" - mówi DZIENNIKOWI abp Sławoj Leszek Głódź, przewodniczący komisji Episkopatu Polski ds. środków społecznego przekazu. Przyznaje, że wybór inwestora to sprawa franciszkanów. Gdy decydowali się na współpracę z Murdochem, nie konsultowali tego z episkopatem, zapewne podobnie będzie teraz.

Puls obok TVN, Polsatu i TV 4 ma koncesję na nadawanie naziemne. Obejmuje w ten sposób ok. 30 proc. Polski. Jest też niemal we wszystkich kablówkach. Jako właściciel koncesji naziemnej wraz ze stacjami Zygmunta Solorza-Żaka i Piotra Waltera będzie na równych zasadach uczestnikiem cyfryzacji. Po wprowadzeniu telewizji cyfrowej Puls będzie mieć taki sam zasięg jak np. TVP, TVN czy Polsat. A jednak inwestorzy nie ustawiają się w kolejce. "Problemem jest to, że Telewizja Puls szuka inwestora w dobie kryzysu, gdy każdy uważnie przygląda się wydawanym pieniądzom. Poza tym potencjalny inwestor musi mieć bardzo głębokie kieszenie, musi się bowiem liczyć z poważnymi zobowiązaniami wobec News Corporation i innych kontrahentów" - uważa Andrzej Zarębski, ekspert medialny. Dodaje, że nie bez znaczenia jest to, że nie ma wciąż rozstrzygnięcia sądowego w sprawie koncesji Pulsu. Po jej zmianie na uniwersalną decyzję KRRiT do Naczelnego Sądu Administracyjnego zaskarżył TVN. "Trudno przewidzieć, jaki będzie werdykt w tej sprawie" - mówi Zarębski.

Reklama