SŁAWOMIR CICHY: Policja chce mieć prawo hakowania komputerów Polaków. Podobno po to, by skuteczniej chwytać przestępców.
ZBIGNIEW ENGIEL: Wcale się temu nie dziwię. Internet jest idealnym miejscem dla przestępców. Nie tylko tych którzy korzystają z nielegalnego oprogramowania ale przede wszystkim różnej maści oszustw. Od drobnych, po naprawdę duże organizacje przestępcze zajmujące się sektorem finansowym.
Ale czy nie sądzi pan, że zgoda na grzebanie poprzez sieć w komputerach obywateli i dostarczenie policjantom narzędzi do takich działań może rodzić nadużycia?
Jestem raczej optymistą. Skoro przepisy będą nakładać obowiązek uzyskania nakazu od sądu to policjanci powinni go przestrzegać. Choć zdaję sobie sprawę, że też są tylko ludźmi...
No właśnie. Istnieje pokusa pójścia na skróty. Najpierw przetrzepać komputer podejrzanego, a potem postarać się o nakaz, kiedy jednoznaczne dowody już zostały znalezione.
Niestety, to silna pokusa tym bardziej, że podejrzenia mogą nie wystarczyć aby uzyskać zgodę na inwigilację komputera. Dlatego ustawodawca powinien doprowadzić do zapisu nakazującego zakładanie blokerów na komputery z których policjanci będą inwigilować sieć.
Co to są blokery?
To specjalne programy pozwalające skontrolować czynności wykonane na komputerze. Dzięki nim nie da się wymazać dysku, ani żadnych danych już zapisanych. Jak na dłoni są również widoczne operacje wykonywane przez operatora. Jakie pliki wysłał przez sieć, jakie ściągnął, czyli pełny monitoring pracy internetowego policjanta śledczego.
Takie zabezpieczenie społeczeństwa przed pokusami służb?
Nie tylko. W sądzie prokurator będzie mógł podważyć zarzut adwokata oskarżonego, że pliki albo programy znalezione na jego dysku zostały spreparowane przez policję i podrzucone drogą internetową.
Czyli uważa pan, że policja powinna mieć prawo kontrolowania, ale sama też powinna być kontrolowana?
Nie widzę innej możliwości. Nieuprawnione wejście do komputera, to takie samo włamanie jak do sklepu czy banku. Trzeba pokonać zabezpieczenia, otworzyć drzwi, wejść do środka...
Zna pan przypadek oskarżenia o przestępstwo niewinnego człowieka gdzie dowody zostały zebrane przez sieć?
W Stanach Zjednoczonych, gdzie służby mogą sprawdzać działania obywateli w sieci i kontrolować drogą internetową zasoby komputerów oskarżono młodego człowieka o pedofilię. Sprawa pochodzi bodajże z Phoenix. Na dysku komputera znaleziono cały katalog zdjęć z dziecięcą pornografią. W trakcie procesu obrońcy wykazali, że oskarżony padł ofiarą hakera który traktował dysk na jego komputerze jako podręczną pamięć i magazynował tam różne materiały w tym pornograficzne.
Czyli to co zostanie znalezione przez policjantów na dysku Kowalskiego niekoniecznie musi do niego należeć?
To już pana ocena. Ja chcę tylko powiedzieć, że przy monitorowaniu komputerów trzeba zachować daleko idącą ostrożność w ferowaniu ocen i wyroków.
Ale w takim razie przepis ma przynajmniej szansę wyeliminować nielegalne oprogramowanie z komputerów w Polsce. Ryzyko wykrycia przez policję będzie zbyt wysokie.
Znając zamiłowanie Polaków do piractwa raczej wróżę branży internetowej wyścig zbrojeń. Pojawią się coraz doskonalsze programy utrudniające włamania, antywirusowe, firewalle. Coraz trudniej będzie policji pokonać prawdziwe warowne mury broniące dostępu do dysków użytkowników.
p
ZBIGNIEW ENGIEL jest ekspertem firmy Mediarecovery z Katowic, lidera informatyki śledczej. Współpracuje z większością wiodących producentów sprzętu i oprogramowania dla tej branży.