Z danych Europejskiego Banku Centralnego oraz Narodowego Banku Polskiego wynika, że Polska jest w ogonie krajów Unii Europejskiej pod względem możliwości stosowania "plastikowych pieniędzy”. I tak - liczba terminali płatniczych na jeden milion mieszkańców - 23. miejsce, liczba bankomatów - ostatnia pozycja, liczba transakcji kartami płatniczymi - znów na szarym końcu Europy.
>>>Zobacz, jak przetrwać tydzień bez gotówki
I chociaż Polacy mają coraz więcej kart - dziś ich liczba sięga prawie 30 mln, to są one akceptowane w zaledwie 140 tys. punktów handlowo-usługowych. Tymczasem w Polsce jest ponad 3,5 miliona przedsiębiorstw zajmujących się handlem i gastronomią, w tym jest prawie 500 tys. dużych sklepów i restauracji oraz stacji benzynowych. Liczba bankomatów to niecałe 13 tys., czyli 342 bankomaty na mln mieszkańców (średnia w UE już w 2006 roku wynosiła 760).
Efekt jest taki, że nawet w największych polskich miastach trudno byłoby przeżyć posługując się wyłącznie "plastikowymi pieniędzmi”. Sprawdziliśmy to przeprowadzając prosty eksperyment: nasza dziennikarka przez tydzień posługiwała się wyłącznie kartą. Efekt - nie mogła zrobić zakupów nie tylko w małych sklepikach, ale nawet w supermarketach Biedronki i Elei, miała też kłopoty z zapłacaniem za taksówkę, bilet kolejowy czy przesyłkę pocztową. Z kwitkiem odchodziła od kas urzędów. Wciąż normą jest również ustalanie przez właścieli sklepów i punktów usługowych minimalnej kwoty - najczęściej 10 -20 zł., poniżej której nie można płacić kartą.
Według specjalistów główną przyczyną tego zacofania są bardzo wysokie opłaty na polskim rynku transakcji kartami. "W Polsce sam intercharge (opłata dla banku) wynosi około 1,5 proc. od każdej transakcji podczas, gdy w innych krajach te opłaty wynoszą od 0 do 0,4 proc." - mówi dyrektor Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji Maria Andrzej Faliński. "Trzeba obniżyć te koszty, aby system się rozwinął, a możliwość płatności kartą mogły zaoferować małe i średnie przedsiębiorstwa" - dodaje.
Ale niskich opłat nie chcą same banki: w 2008 roku okazało się, że 20 polskich banków przez 13 lat wspólnie ustalało ich wysokość. Sprawą zajął się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Jednak to nie wszystko. "Z naszych badań wynika, że oprócz opłaty dla agenta barierą dla polskich handlowców jest również niechęć do raportowania całości obrotów (szara strefa) i przyzwyczajenie do gotówki" - mówi Maciej Gajewski z Visa Europe. To jednak może się niedługo zmienić. Komisja Europejska planuje uchwalenie rezolucji, w której zobowiąże kraje członkowskie do szerokiego udostępniania usług bankowych.