"(...) nie ma muskułów Vina Diesela, zamiast astonem martinem jeździ syrenką, a z racji wykonywanego zajęcia nosi sutannę, na którą (gdy jest zimno) zakłada gustowny kożuszek. Może Popiełuszko nie wygląda na twardziela, ale niezłomnością nie ustępuje na pewno znanym postaciom z komiksów" - pisze dystrybutor filmu, firma Kino Świat.
I dalej: "Popiełuszce przytrafiają się «przygody» dość nietypowe jak na przedstawiciela kleru", albo "PRL sportretowany jeszcze lepiej niż w «Alternatywy 4»". Kunszt, z jakim zrobiono film, dystrybutor porównuje do sztuki na miarę "Misia" czy "Alternatywy 4" Barei, a całość reklamuje jednoznacznie: "Tylko dla widzów o mocnych nerwach". Kontrowersyjne reklamy pojawiły się w ogólnopolskich dziennikach.
Takie podejście firmy krytykuje biskup Tadeusz Pieronek. "Jest teraz taka moda, której ja nie aprobuję, aby wszystko mówić bardzo dosadnie. Firmy reklamowe zrobią wszystko, by dotrzeć do odbiorcy. Może i nie trzeba robić z filmu o księdzu Popiełuszce świętego obrazka, ale porównywanie go do Jamesa Bonda to moim zdaniem przesada" - stwierdził hierarcha w rozmowie z DZIENNIKIEM.
Przedstawicielka dystrybutora Małgorzata Kostro-Ostrowska twierdzi, że decyzję o takiej, a nie innej formie promocji podjęto dlatego, aby zachęcić do obejrzenia filmu widzów, których nie było na świecie, gdy zginął ksiądz Popiełuszko. "Naszą reklamą chcieliśmy dotrzeć do młodzieży, a nie szokować opinię publiczną" - zapewnia Kostro-Ostrowska. "Chodziło nam też o podkreślenie, z jaką wiernością film oddaje rzeczywistość czasów PRL-u i zwrócenie uwagi na to, jak ciekawe życie miał ksiądz Jerzy Popiełuszko" - mówi przedstawicielka Kino Świata.