"Wprowadzanie angielskiego do szkół będzie postępować o wiele wolniej, niż powinno. To tendencja antymodernistyczna i wręcz radykalny błąd" - mówi filozof idei prof. Marcin Król

Reklama

W ubiegłym roku na plan kształcenia pedagogów przeznaczono prawie milion złotych. Szły m.in. na szkolenia dla nauczycieli klas I-III, czyli tych, których najbardziej w Polsce brakuje. Po cięciach w tym roku została zaledwie bagatelna suma 160 tysięcy. "Te szkolenia pozwalały wykształcić nauczycieli do pracy w szkołach, w których od dawna był duży problem z anglistami" - mówi prof. Hanna Komorowska-Janowska, ekspert od nauczania języka angielskiego. "Kiedy ich zabraknie, spadnie efektywność i skuteczność nauczania. Skutki będą odczuwalne przez lata" - dodaje.

>>>Nauka angielskiego nabrała tempa

Jak szacuje Związek Nauczycielstwa Polskiego, w samych tylko podstawówkach brakuje około 7-8 tysięcy nauczycieli angielskiego. Dzięki wdrożeniu programów językowych co roku miało przybywać około kilka tysiecy dobrze wykwalifikowanych nauczycieli języków obcych, w większości anglistów.

Reklama

Co to miało oznaczać? Że z roku na rok będzie rosnąć odsetek pierwszaków, którzy od początku szkoły uczą się najważniejszego języka świata. Dziś - pomimo dużego sukcesu reformy - wciąż około 8 procent 7-latków nie ma w szkołach angielskiego. W najbiedniejszym województwie – lubuskim – to ponad jedna trzecia dzieci.

>>>Rusycyści i romaniści się przekwalifikowali

Jeszcze pod koniec ubiegłego roku minister edukacji Katarzyna Hall mówiła DZIENNIKOWI, że w ciągu kilku lat można zrealizować nasz główny postulat: angielski dla wszystkich dzieci od pierwszej klasy aż do końca liceum. Podkreślała przy tym, że całość zależy od szkolenia nauczycieli.

Dlaczego zatem MEN tak mocno ściął wydatki na wyszkolenie anglistów? Według dyrektorki CODN Marleny Fałkowskiej powodem są związane z kryzysem oszczędności. "Wygospodarowałam z naszego budżetu, co się dało, więcej pieniędzy nie ma" - mówi Fałkowska.

>>>Angliści pójdą do podstawówek

Zdaniem ekspertów, jeśli MEN i CODN nie zmienią decyzji, straty będą niepowetowane. "Trzeba apelować do rządu, aby priorytety w obcinaniu kosztów nie dotyczyły spraw najistotniejszych. A nauczanie języka angielskiego uważam za sprawę niezwykle ważną dla młodych Polaków" - mówi prof. Karol Musioł, rektor Uniwersytetu Jagielońskiego.

Na razie Ministerstwo Edukacji nie komentuje sprawy.