To nie pomyłka: na jednym litrze paliwa można pięć razy obrócić na trasie między Zakopanym a Szczecinem. Trzeba mieć tylko odpowiedni wóz. „Kropelkę” trudno nawet nazwać samochodem, bo przypomina bardziej bobsleja niż auto. Ma trzy koła, kształtem przypomina rakietę, a jej korpus waży... 9 kg. Za sterami tego supernowoczesnego pojazdu siada, a właściwie kładzie się kobieta. - Prowadzi się bardzo przyjemnie, choć z jazdą samochodem ma to mało wspólnego - opowiada Olga Chojnacka, pierwszy kierowca polskiego teamu na zbliżający się Eco-marathon Shella. - Z górki wyłącza się silnik, tylko w odpowiednim momencie trzeba dodawać gazu. Hamulca praktycznie nie używam.

Reklama

Właśnie zakończono rekrutację załóg na imprezę, która od 24 lat przyciąga młodych konstruktorów z całego świata. To ludzie, którym nie imponuje ryk silników i bicie rekordów prędkości: ważniejsza jest dla nich ekonomika jazdy. - Atmosferę mamy fajniejszą niż na zawodach Formuły 1. Nikt tu nie trzyma rozwiązań konstruktorskich w tajemnicy. Można spokojnie chodzić między pojazdami i wymieniać się doświadczeniami z kolegami - mówi Bartosz Górecki, członek ekipy i tak jak Olga student Wydziału Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa Politechniki Warszawskiej.

To właśnie na tym wydziale działa Studenckie Koło Aerodynamiki Pojazdów, które już po raz czwarty w maratonie wystawia swoją drużynę. Zeszłoroczny wynik „Kropelki” to 409 km przejechanych na jednym litrze, ale jak zapewniają członkowie teamu - byłoby więcej, gdyby nie pęknięta dętka. I kilka dachowań. - Wypadki były bardzo przyjemnym urozmaiceniem jazdy - śmieje się Olga, która oczywiście wyszła z dachowań bez szwanku. Lekkie włókna węglowe, z których wykonany jest korpus „Kropelki”, mają wytrzymałość podobną do stali, a i prędkość, jaką rozwijają ekonomiczne pojazdy, nie należy do zawrotnych: to średnio 40 - 50 km/h. Czyli tyle, ile można przepisowo jeździć po mieście.

Na ten rok studenci szykują zupełnie nową wersję "Kropelki" z poprawianą geometrią tylnego koła, która byłą odpowiedzialna za wywrotki. Mają nadzieję przejechać na litrze benzyny 1000 km. To wciąż daleko do wyniku Szwajcarów i ich wozu PackCar, który dzierży rekord 3836 km, ale w zawodach chodzi głównie o testowanie nowych rozwiązań konstrukcyjnych, które w przyszłości mogą zostać zastosowane w samochodach seryjnych.

Reklama

Jedno z takich rozwiązań ma być zastosowane w „Mikrusie”, drugim polskim samochodzie, który weźmie udział w maratonie: poduszki powietrzne, zamontowane zaraz za przednimi światłami, w razie stłuczki chronią przed zgnieceniem nie tylko kierowcę, ale cały wóz poza zderzakiem.