"Załamanie pogody mogło być przyczyną katastrofy. Po wleceniu we mgłę na tle białego śniegu pilot musiał natychmiast przejść na pilotowanie według przyrządów i opuścić rejon złej pogody" - mówił w TVN 24 szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich. "Pilot śmigłowca był w trakcie tego manewru" - powiedział Klich. Komisja ustaliła też, że śmigłowiec był w chwili wypadku sprawny.
>>>Zginęli, lecąc na ratunek
Do katastrofy doszło 17 lutego, kiedy śmigłowiec LPR leciał na ratunek do ofiary wypadku na autostradzie A4 w okolicach Budziszowa Wielkiego niedaleko Wrocławia, gdzie w gęstej mgle zderzyło się dziesięć aut. Śmigłowiec jednak rozbił się pod koniec lotu tuż przed podejściem do lądowania. Zginął pilot i sanitariusz, a lekarz Andrzej Nabzdyk został ciężko ranny.
Pogoda to główna przyczyna katastrofy śmigłowca Mi-2 Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, który rozbił się w lutym - wynika ze wstępnych wyników komisji badającej ten wypadek. Pilot wpadł we mgłę i nie mógł zorientować się w położeniu ziemi przykrytej grubą warstwą śniegu.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama