Tuż przed północą ulicą Grabówki pod Białymstokiem spacerowała 19-letnia dziewczyna. Na jej drodze niespodziewanie stanęła grupa młodzieży. Najbardziej agresywna była 16 - letnia dziewczyna, króra popchnęła idącą i przewróciła ją na chodnik.

Chwilę później dołączyła do niej druga. Razem zaczęły kopać i ciągać swoją ofiarę za włosy. Gdy z kieszeni kurtki pobitej wypadł aparat fotograficzny jedna z napastniczek go zabrała.W pewnym momencie 19-latce udało się wstać i uciec. Zadzwoniła z komórki do rodziców, którzy wybiegli z mieszkania.

Ojciec widząc podrapaną twarz córki chciał ustalić co stało się. Podszedł do 22-letniego sąsiada, który uderzył go pięścią w twarz. Drugi z mężczyzn wyrywał z płotu drewniane sztachety i rzucał nimi w 54-latka. Przyłączyły się do nich dwie nastolatki, które wcześniej biły dziewczynę.

Policjanci, których przez komórkę wezwała pobita dziewczyna, zatrzymali 5 osób. 18-letni mężczyzna i o cztery lata starszy brat trafili do policyjnego aresztu. Wszyscy mieli po 1,5 promila alkoholu. 16-letnie białostoczanki i ich rówieśnik trafili do izby wytrzeźwień. Najstarszy z grupy zatrzymanych oprócz pobicia odpowie też za uszkodzenie radiowozu.





Reklama