>>>Przeczytaj, jak piraci uwolnili tankowiec Sirius Star

Somalijczycy zaatakowali wczesnym rankiem. Pierwszy sygnał o tym, że statek ścigają dwie motorówki pełne uzbrojonych bandytów kapitan "Bow Asir" wysłał do armatora, norweskiej firmy Salhus Shipping około godz. 8.30 czasu polskiego. Kilkanaście minut później około 18 uzbrojonych w karabiny maszynowe piratów już przejmowało kontrolę nad statkiem.

Reklama

"Nie mamy żadnych informacji o tym, żeby któryś z członków załogi został ranny" - mówi Per H. Hansen, rzecznik Salhus Shipping. Jak informuje, armator stracił łączność radiową z kapitanem około godz. 9.00, jednak jeszcze przed południem dotarł do nich wysłany ze statku e-mail. Poinformowano w nim, że piraci przjęli kontrolę nad tankowcem.

>>>Dzisiejsi piraci korzystają z GPSu

Na pokładzie znajduje się 27 osób. Pięciu Polaków, Rosjanie, Litwini i Filipińczycy. Ani polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, ani armator nie chcą zdradzać kim są i jakie funkcje pełnią na statku Polacy.

Reklama

"Na razie kontaktujemy się z rodzinami porwanych" - mówi Piotr Paszkowski rzecznik MSZ. "Z nieoficjalnych inforamacji wynika, że piraci już wysunęli żądania okupu" - dodaje.

Wyprodukowana w 1982 roku jednostka Bow Asir pływająca pod banderą Bahamów została porwana około 300 mil od wybrzeży Somalii, nieopodal miejscowości Kismayo. Chemikaliowiec należący do norweskiej firmy Odfjell, płynął z Arabii Saudyjskiej do Kenii.

Reklama

>>>Poznaj człowieka, który uwalnia statki

Armator statku nie chce zdradzić ile wart jest statek i ładunek, znajdujący się na pokładzie.
Nie chce też rozmawiać o okupie. Robimy wszystko, by zapewnić załodze bezpieczeństwo - powiedział tylko Hansen.

Norweski chemikaliowiec porwano niedaleko miejsca, gdzie kilka miesięcy temu uprowadzono supertankowiec Sirius Star. Na pokładzie saudyjskiego statku było dwóch Polaków. Jeden z nich Marek Niski był kapitanem porwanej jednostki. "Najważniejsze są te pierwsze chwile, kiedy obie strony działają w wielkim stresie. Gdyby oficerów poniosły emocje, mogłoby się to skończyć nieszczęściem. Nie można zrobić nic, co mogłoby rozsierdzić tych nastolatków, dla których życie ludzkie nie przedstawia żadnej wartości" - mówi marynarz. "Ich głównym celem na początku jest zdobycie mostka i odcięcie łączności, żeby wyeliminować ewentualne próby odbicia statku. To banda bosych wyrostków z zardzewiałymi kałaszami" - dodaje marynarz.

p

Porywaczom Sirius Stara chodziło o pieniądze, a konkretnie o 3 mln dolarów. Sprawa zakończyła się szczęśliwie. Polacy wrócili do domu, bo gdy tylko Somalijscy piraci otrzymali pieniądze, uwolnili porwaną jednostkę.

"Bow Star" to niejedyny statek porwany w ostatnich dniach przez piratów. "Od początku tygodnia piraci zaatakowali aż sześć razy w tamtym terenie" - mówi Sebastian Kalitowski, szef firmy zajmującej się bezpieczeństwem morskim MS&S, który w ostatnim czasie zaczął organizować kursy dla polskich marynarzy, przygotowujące ich do tego jak trzeba zachować się w trakcie porwania.

W środę po południu łupem rabusiów padł inny statek - Nipayia, pływający pod banderą Panamy i należący do greckiego armatora. "Piraci to prości, prymitywni ludzie. Nie mówią w żadnym obcym języku, na niczym się nie znają, ciągle krzyczą. Szkoda, że wszystkie kraje, które wysyłają swoje floty w te rejony, są tak bezradne wobec prymitywnych bandytów" - mówi Niski