Usprawnieniem procedur adopcyjnych miał się zająć specjalny zespół stworzony przez posła PO Jarosława Gowina, jednak nie zaczął jeszcze prac.
Problem jest poważny, bo dla dzieci, które czekają na nową rodzinę, liczy się każdy rok. ”Rodzice adopcyjni szukają maluchów, starszych właściwie już nikt nie chce” - mówi Wojciech Pytel, prezes Fundacji Rodzin Adopcyjnych. DZIENNIK razem ze specjalistami ułożył listę spraw, które trzeba załatwić, by domy dziecka w Polsce wreszcie opustoszały.
1. Trzeba przyspieszyć sprawy w sądach rodzinnych
Polskie sądy zbyt długo zwlekają z podjęciem decyzji o pozbawieniu rodziców biologicznych praw rodzicielskich. ”Wystarczy, że bardziej lub mniej podpita matka odwiedzi dziecko raz na kilka miesięcy w domu dziecka, by sąd uznał, że się nim interesuje, i dał jej szansę na odnowienie relacji” - mówi Barbara Passini, szefowa ośrodka adopcyjnego przy Towarzystwie Przyjaciół Dzieci w Warszawie. - Matka ma spokój, bo dziecko jest ubrane i nakarmione, a ono spędza w zawieszeniu kolejne lata, aż w końcu traci szansę na adopcję.
2. Należy dać szansę dzieciom, a nie ich rodzicom
”Kiedy w rodzinie pojawia się czwarte dziecko, a troje poprzednich jest już w domu dziecka, bo były krzywdzone, sąd nie powinien czekać, aż także najmłodszemu stanie się krzywda. Należy monitorować sprawę i błyskawicznie kierować malucha do adopcji, bo szanse na to, że rodzice się zmienią są minimalne” - mówi Barbara Passini. Dziennikarka i matka trójki adoptowanych dzieci Jolanta Krysowata mówi jeszcze dosadniej: ”Nikt nie kontroluje matki, która w ciąży pije, a ma już troje dzieci z FAS, czyli zespołem alkoholowym płodu, a więc z uszkodzeniami mózgu. Sądy dają szansę rodzicom biologicznym, nie patrząc na ich historię. Bardziej boją się zerwać więź między takimi rodzicami a ich dziećmi niż tego, że skrzywdzą dziecko”.
3. Sądy powinny regularnie kontrolować rodziny
Sądy rodzinne mają prawo co pół roku weryfikować sytuację dziecka, którego rodzicom ograniczono prawa opiekuńcze. Powinny sprawdzać, czy matka albo ojciec poszli na terapię odwykową, czy szukają pracy. ”Sąd powinien im zapowiedzieć: macie pół roku na poprawę albo odbieramy wam dzieci na zawsze. I konsekwentnie odbierać” - mówi Barbara Passini. Inni eksperci zaznaczają: nie chodzi o to, by pochopnie pozbawiać rodzinę praw do dziecka. ”Jeśli to tylko możliwe, należy z nią pracować, dać jej szansę na odzyskanie dzieci” - podkreśla Iza Ratyńska, wiceprezes Fundacji Rodzin Adopcyjnych, prywatnie matka trójki adoptowanych dzieci.
Jednak jak wynika z doświadczeń, walka o poprawę sytuacji trwa tylko przez pierwszy rok. ”Kiedy rodzicom odbiera się dziecko, przeżywają szok. Nawet najgorsi chcą je odzyskać. Ale po roku przyzwyczajają się do nowej sytuacji” - mówi posłanka PiS, poseł Joanna Kluzik-Rostkowska. Gdyby sędziowie rodzinni sprawdzali sytuację co pół roku, wiedzieliby, czy warto przetrzymywać jeszcze ich dzieci w placówkach opiekuńczych, czy też należy już kierować je do adopcji.
4. Trzeba szkolić sędziów rodzinnych
”Czy sędziowie rodzinni wiedzą, jak każdy kolejny dzień w domu dziecka okalecza psychikę małego człowieka?” - pyta Iza Ratyńska. ”Te spustoszenia trzeba naprawiać latami, czasami się nie da” - dodaje. Eksperci uważają, że szkolenia podziałają na wyobraźnię sędziów. Bo wydając kolejne postanowienie, będą mieli przed oczami konkretne dziecko, a nie tylko teczkę z aktami.
Agnieszka Janowska, prawniczka i matka adoptowanego dziecka, ma inny pomysł: wobec sędziów, którzy nie monitorują na bieżąco sytuacji dziecka, należy wyciągać sankcje dyscyplinarne. ”Przepis bez sankcji nie działa” - zauważa.
Jolanta Krysowata uważa jednak, że sprawdzaniem rodziców powinni zająć się psycholodzy i pedagodzy z rodzinnych ośrodków diagnostyczno-konsultacyjnych. ”Potrafią zdiagnozować, czy ktoś naprawdę się zmienia, czy też poszedł na dwa tygodnie do pracy, by wykazać się przed sądem” - mówi. Na podstawie ich fachowych opinii sędziowie powinni wydawać decyzje. ”Bo sąd skończył prawo, a nie psychologię: kiedy dostanie taką opinię, będzie wiedział, czego się trzymać” - wyjaśnia Krysowata.
5. To powiaty powinny rozliczać domy dziecka
Eksperci radzą: niech powiaty kontrolują domy dziecka i sprawdzają, ilu podopiecznych czeka kolejny rok na wyjaśnienie swojej sytuacji? Dlaczego ich sprawy nie posuwają się naprzód? Dzięki takim kontrolom domy dziecka będą naciskać na sądy, by te przyspieszały sprawy dzieci odebranych czasowo rodzicom.