Daniel Walczak: Jaka temperatura mogła być w tym płonącym budynku w Kamieniu Pomorskim?
Strażak*: Nawet 800-900 stopni. Nasze ubrania pozwalają na krótki, bardzo krótki pobyt w temperaturze 300-400 stopni, ale to jest dosłownie wejść, chwycić kogoś i wyjść. A i tak często wychodzimy po akcji z oparzeniami na twarzy i szyi od maski. Guma się zaczyna przyklejać do twarzy.

Dobrze, stoi pan naprzeciw drzwi. Za nimi jest może piekło 800 stopni Celsjusza. Otwiera je pan?
Tak. Są specjalne techniki otwierania, zespół się ustawia tak, żeby nie ucierpieć od backdraftu.



Reklama

Co to jest?
Kiedy drzwi się otwierają, to najpierw środek budynku zasysa powietrze, a potem zawarty w nim tlen powoduje nagły zapłon, wręcz wybuch palnych gazów zgromadzonych w środku. Bardzo groźne zjawisko.

I po tym wybuchu wchodzicie?
Jak się da. Przy takim pożarze jak w Kamieniu pewnie bym nie wszedł. To pewna śmierć.

To co ma robić człowiek, który jest w pokoju na piętrze i obudził go dym? I nie ma dokąd uciec? Skakać czy czekać na pomoc?
Szukać wyjścia. Jeśli nie ma innego - to zostaje okno. Jemu już wiele czasu nie zostanie, ogień przejdzie przez takie zwykłe drzwi z pilśni przez minutę. W Kamieniu Pomorskim te ścianki z płyt drewnianych, pomalowanych farbą olejną to było paliwo, a nie bariera dla ognia.

Zostały mu minuty?
Tak. I to nawet nie z powodu ognia. Palące się lakiery, gąbki z materacy wydzielają trujące gazy, np. cyjanowodór. Bardzo groźne. Dwa, trzy lata temu we Wrocławiu był taki przypadek - pożar już ugaszony, strażacy weszli do środka, pomachali kolegom przez okno, że ognia nie ma - i już nie żyli. Zatruli się gazami.

Strasznie dużo zależy od tego, co się pali w takim razie!
Bardzo dużo. Gdyby w tym budynku ktoś postawił w poprzek dwie, trzy ścianki ze zwykłej cegły, to ten pożar by się tak nie rozprzestrzenił. Bo cegły znakomicie izolują, wypaliłby się tylko jeden segment. A konstrukcja stalowa z drewnianym wypełnieniem to najgorsza kombinacja.

Dlaczego?
Stal wytrzymuje połowę czasu w ogniu, który wytrzyma konstrukcja z drewna. Metal po rozgrzaniu wygina się i budowla się wali. A drewno spłonie, owszem, ale później i dłużej będzie sztywne. Bywało, że gasiliśmy mieszkania w blokach i pomieszczenia były tak wypalone, że kaloryfery odpadały ze ścian, bo się rury topiły. A mieszkanie piętro niżej, obok, było tylko zalane - przez nas. Tak beton izoluje. Dlatego jak patrzę na ten budynek w Kamieniu, to myślę, że pożar zaczął się w centralnej części.



Bo?
Bo tam się zawaliła stalowa konstrukcja - czyli pożar był najsilniejszy, działał najdłużej.




Reklama

p



*naszym rozmówcą był strażak z Trójmiasta z 25-letnim doświadczeniem, którego trzykrotnie odznaczano za odwagę i ratowanie życia. Nie chciał, byśmy ujawniali jego imię i nazwisko