Inowrocławianka kupiła biodrówkę z kością. Chciała podzielić się mięsem ze swoją córką. Odkroiła kawałek i włożyła do reklamówki Gdy dotarła na miejsce, był wieczór. Nie chciała zbudzić wnuczki, która spała w pokoju obok kuchni. Nie zapalała więc światła. Po omacku dotarła do lodówki. Gdy sięgnęła do reklamówki i zdębiała. Z torby wydobywała się jasność. ”Świeciła się kość i to dość intensywnie. To był kolor żółto-zielony” - opowiada brat kobiety, która kupiła to felerne mięso. Z czasem światło, które emitowała kość, zaczęło słabnąć.
Dlaczego biodrówka się rozświeciła? Lekarz weterynarii przyznaje, że takie zjawisko mogłoby teoretycznie wystąpić, gdyby ubite zwierzę miało w sobie jakieś domieszki fosforanów np. pochodzące z paszy. Jednak jej zdaniem mało prawdopodobne jest, żeby takie związki znalazły się w paszy. Efekt świecenia może wywołać również rozkładające się mięso. Ale biodrówka nie śmierdziała, a bez smrodu o takich cudach być mowy nie może.
Trzecia teoria mówi o kuglarskich sztuczkach sprzedawców. Może wynaleźli kolejny sposób na to, by mięso jak najdłużej utrzymywało dobry zapach oraz wygląd i biodrówkę czymś napromieniowali.
Kolejna wskazuje jeszcze innych winowajców - to świecące bakterie, ktore rozmnożyły się na mięsie. Podobno istnieją takie.
Niestety dowód rzeczowy nie zostanie zbadany w laboratorium, co wyjaśniłoby wszelkie wątpliwości. Inowrocławianie nie odważyli się zjeść świecącej biodrówki. Dali ją psu. Połknął mięso z apetytem i nic mu nie jest. W nocy nie świeci...