"To nie mógł być pies! Tylko dzikie zwierzę jest w stanie w ten sposób zaatakować ponad stukilogramowego świniaka" - przekonuje w "Gazecie Pomorskiej" Radosław Czarnecki, mieszkaniec podizbickiej wsi, myśliwy. To jego sąsiadowi drapieżnik zagryzł cztery świnie, gęsi i kaczkę.

Reklama

>>>Polacy zewsząd donoszą: Wiedzieliśmy pumę

"Boimy się wyjść z domów, nie wiemy, czy posyłać dzieci do szkół. Co będzie, jeśli zwierzę zaatakuje któreś z nas?"- mówi Małgorzata Wiśniewska. Izbicę ogarnęła prawdziwa panika. Jak pisze "Gazeta Pomorska", po okolicy krążą mrożące krew w żyłach historie o rzekomym wygłodnieniu zwierzęcia, zaatakowanym przez nie jeleniu i śladach wielkich łap.

Mieszkańcy podizbickich wsi widują dzikiego kota grasującego w pobliżu ich domów już od tygodnia. A wczoraj dzikiego kota dostrzegł też w lesie mieszkaniec Szczecinka. Zdjęcie przesłał "Głosowi Koszalińskiemu". Redakcja poprosiła o skomentowanie fotografii Ferdynanda Bejgera, rzecznika prasowego szczecineckiej dyrekcji Lasów Państwowych.

"Wygląda bardzo podobnie jak fotografie pumy, która miała grasować w okolicach Opola. Prezentuje się to dość prawdopodobnie i nie wykluczam, że czytelnik mógł coś widzieć, o ile oczywiście zdjęcie jest autentyczne" - skomentował.

To już kolejne doniesienia o pumach. Dzikiego kota widziano na Śląsku, w województwach lubleskim, łódzkim, wielkopolski i świętokrzyskim. A wszystko zaczęło się pod Opolem. Tam na pumę czeka specjalna pułapka. Jednak dzikie koty są już wszędzie, tylko nie tam.