"W południowej części hrabstwa Tyrone mieszka sporo przybyszów z zagranicy, którzy przyjechali do nas w ciągu ostatnich lat" - mówi BBC lokalny radny Tom Elliott. "Wszyscy ci ludzie powinni móc mieszkać w spokoju, niezależnie od tego skąd przybyli" - podkreśla.
Tak jednak nie jest. I to od dłuższego czasu. Pierwsze ataki na imigrantów zaczęły się pod koniec marca po piłkarskim meczu Polski z Irlandią Północną. Potem powtarzały się kolejne fale ataków na "obcych". Zaledwie tydzień temukilkunastoosobowe gangi zaataowały romskie rodziny z Rumunii, które zamieszkały w południowym Belfaście. Ze swoich domów uciekło około 100 osób.
Teraz napastnicy wzięli na celownik Polaków i Litwinów w Moygashel. W weekend w ich domach wybito szyby. Na kamieniach przymocowano ulotki, wzywające do opuszczenia Irlandii Północnej. Zdemolowano także dwa samochody. Polacy nie chcieli ryzykować, bo mają 4-letnie dziecko. Po atakach opuścili swój dom.
"To jest bardzo mała i żyjąca blisko siebie społeczność dobrych ludzi. Należy więc znaleźć sprawców tych ataków, osądzić ich czyny i stoswnie ukarać" - apeluje Bernadette McAliskey z lokalnej organizacji zajmującej się imigrantami.
Niespokojnie jest też w Belfaście. Chuligani obrzucali kamieniami protestancki kościół, w którym po ucieczce na jedną noc schronili się romscy uciekinierzy.