Nowa taktyka to efekt przerażających statystyk: każdego lata w piątki, soboty i niedziele na naszych drogach ginie więcej osób niż w cztery pozostałe dni tygodnia. Przykłady można mnożyć: miniona niedziela, godz. 4 rano. Bmw pędzi ulicami Wrocławia znacznie szybciej, niż pozwalają na to przepisy. Gdy kierowca widzi próbujących go zatrzymać policjantów, dociska gaz. Po chwili z wielkim impetem uderza w drzewo. Giną trzy osoby. Kilka godzin wcześniej młody kierowca pędzi seatem toledo przez Paczków w województwie opolskim. Traci panowanie nad kierownicą, auto kilka razy koziołkuje i zapala się. Na miejscu umiera jedna z pasażerek. Kierowca wraz z drugą kobietą trafiają do szpitala. To tylko dwa przykłady z kilkunastu tragicznych wydarzeń z ubiegłego weekendu.

Reklama

>>> Oto nowy bezlitosny fotoradar

Od ośmiu lat bezpieczeństwo na polskich drogach nie poprawiło się - co roku w wypadkach ginie grubo ponad 5 tys. osób. Według raportu Europejskiej Rady Bezpiecznego Transportu pod tym względem gorzej niż w Polsce jest jedynie w Bułgarii i Rumunii. Przyczyna wypadków? To najczęściej nadmierna prędkość. Dlatego Komenda Główna Policji zaleciła wydziałom ruchu drogowego z całej Polski przyjęcie zasady "zero tolerancji". Co to oznacza? Więcej kontroli "kaskadowych". "Decyzje zapadły na odprawie ruchu drogowego z zastępcą komendanta głównego. Chcemy, aby więcej ludzi cało wróciło z urlopów" - mówi Rafał Kozłowski, dyrektor biura ruchu drogowego KGP. A młodszy inspektor Marek Kąkolewski dodaje: "Szczególnie ostro potraktujemy kierowców, którzy podróżują z małymi dziećmi. Przyłapani muszą liczyć się z najwyższymi mandatami."

Poskromić drogowych piratów miały fotoradary, jednak kierowcy zwalniali tylko w ich pobliżu. Gdy mijali urządzenie - dodawali gazu. Policjanci świetnie poznali ten obyczaj. "Bywa, że kierowca, który zostanie złapany przez np. patrol z suszarką na przekroczeniu prędkości, już kilka kilometrów dalej jest zatrzymywany ponownie, tym razem przez radiowóz z wideorejestratorem na tym samym wykroczeniu" - mówi nam sierżant sztabowy Tomasz Bratek ze śląskiej drogówki.

>>> Nowa sieć fotoradarów ma tępić piractwo

Teraz tacy kierowcy mają wpadać regularnie, bo patrole mają stać kilkaset metrów za lub przed fotoradarami. Kolejną nowością będzie patrolowanie jednego odcinka drogi przez kilka nieoznakowanych radiowozów z wideorejestratorami. Gdy pierwszy zatrzyma pirata drogowego, kolejny będzie ścigał tych, którzy widząc akcję, przyspieszą, czując się bezkarni.

Według psychologów nowy system może zadziałać. "U kierowcy złapanego i ukaranego za przekroczenie prędkości dwa razy w ciągu jednego dnia pojawi się mechanizm uczenia się: zacznie odczuwać obawę przed ponownym złamaniem przepisów" - mówi nam psycholog transportu Jacek Lech. "Ale żeby ten mechanizm został utrwalony, działania policji nie mogą być jednorazową akcją, tylko standardem."

Reklama

>>> Kierowco! Sprawdź, gdzie czai się śmierć

"Myślę, że jak kierowca w krótkim czasie dostanie dwa czy trzy razy wysoki mandat i to go zaboli, to coś w nim zostanie i zacznie jeździć wolniej" - mówi sierżant Tomasz Bratek. Akcja ma zakończyć się wraz z ostatnim dniem wakacji.