"Wiktor Juszczenko stawia pomniki mordercom z Ukraińskiej Powstańczej Armii. Gloryfikuje katów społeczności polskiej, żydowskiej i ormiańskiej. Na grobach setek pomordowanych do dziś nie ma krzyży. Jak taki człowiek może teraz dostać doktora honoris causa katolickiej uczelni? To hańba!" - mówi DZIENNIKOWIks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, współorganizator protestu.

Kilkunastu kresowian i członków rodzin osób pomordowanych w wyniku działalności UPA pikietowało dziś przed uniwersytetem z transparentami "Nie o zemstę, lecz o pamięć wołają ofiary!", "Doktorat dla Juszczenki, hańba dla KUL".

Reklama

>>>Kresowianie skarżą się na KUL w Watykanie

"Takiego skandalu w naszej historii jeszcze nie było. Przecież ten człowiek pozwala młodym, ludziom we Lwowie śpiewać te same utwory i krzyczeć te same hasła, które śpiewali i krzyczeli banderowcy, gdy szli mordować Polaków" - mówi Jan Niewiński, ostatni żyjący dowódca polskiej samoobrony na Wołyniu.

Senat KUL nadał Juszczence doktorat m.in. za zasługi na polu współpracy międzynarodowej i "zaangażowanie w proces pojednania polsko-ukraińskiego". Prezydent Ukrainy jest jednym z sześciu przedstawicieli państw wchodzących w skład ziem dawnej Rzeczypospolitej Obojga Narodów, którym nadano zaszczytny tytuł. Oprócz Juszczenki doktoraty odebrali prezydent Lech Kaczyński, prezydent Litwy Valdas Adamkus oraz były przewodniczący Rady Najwyższej Białorusi Stanisław Szuszkiewicz.

Reklama

>>>KUL ignoruje oburzonych kresowian

Politycy na główną aulę KUL wchodzili jednak bocznym wejściem, omijając pikietę. "Protestujemy, bo chcemy prawdy o ludobójstwie i upamiętnienia zbiorowych mogił. Ale nikt nie miał odwagi cywilnej z nami porozmawiać. We wtorek zamknięto przed nami drzwi uczelni, nie złożyliśmy oficjalnego protestu. Usłyszeliśmy, że kieruje nami <żądza zemsty>. Teraz głowy państw wchodziły kuchennymi drzwiami, żeby uniknąć tematu. Wystarczyły trzy transparenty, żeby prezydenci wielkich państw się przestraszyli" - mówi ks. Zalewski.

Władze KUL nie chcą komentować zarzutów kresowian. "Żyjemy w wolnym kraju i każdy ma prawo wyrażać swoje oburzenie. Stanowisko uczelni nie uległo zmianie" - mówi tylko Beata Górka, rzecznik uczelni.

Reklama

Wiadomo jednak, że uczelnia zmieniła zdanie w przypadku innej osoby. Planowała też uhonorować szefa Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso. Ale z decyzji się wycofała.

Nieoficjalnie komentowano, że na przeszkodzie stanął fragment traktatu lizbońskiego, forsowanego przez Barroso. W zapisach, które popierał szef komisji, zabrakło jednoznacznego zakazu klonowania i stwierdzenia, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny, co miało otwierać drogę do legalizacji małżeństw homoseksualnych.