Krzyż ufundowany przez panią Jadwigę Zarembę stanął na przycerkiewnym cmentarzu we wsi Radruż (woj. podkarpackie, powiat lubartowski). Miejscowi ludzie pamiętają, że w tym miejscu pochowano trzech z ponad 20 mieszkańców Radruża zastrzelonych przez UPA. Miejsca pochówku pozostałych są nieznane.

Reklama

"Ci ludzie nie mają nawet krzyża, dlatego zdecydowałam, że cmentarz będzie najlepszym miejscem dla upamiętnienia wszystkich, którzy w Radrużu zginęli z rąk UPA" - mówi portalowi Kresy.pl pani Jadwiga.

Jej inicjatywa nie spodobała się lokalnym władzom. Uznały krzyż za pomnik, a nie nagrobek i nakazały go rozebrać. Różnica jest taka, że na nagrobek nie potrzeba zgody, a na pomnik już tak.

Jak podaje portal Kresy.pl fundatorka została zasypana nakazami rozebrania obiektu, musiała składać wyjaśnienia między innymi na policji i w prokuraturze, pretensje ma także nadzór budowlany.

Pikanterii sprawie dodaje fakt, że w odległości 50 m od krzyża postawionego przez panią Jadwigę od kilku lat stoi pomnik ku czci "Bohaterów UPA".