Po kontroli sprawozdań kandydatów Inspekcja wykryła, że sztab wyborczy Tomaszewskiego kupił tzw. karty paliwowe "Lukoilu”. To miały być bony uprawniające do zakupu paliwa przez jeżdżących po kraju agitatorów. Niestety, Inspekcja twierdzi, że nie rozliczono się ze zużycia tych kart. Sugeruje się, że zostały wykorzystane w inny sposób niż deklarował sztab Tomaszewskiego.
Inspekcja przekazała informację o naruszeniach Głównej Komisji Wyborczej z zaleceniem skierowania sprawy do prokuratury - czytamy na polonijnej stronie infopol.lt/pl.
Przedstawiciele partii Tomaszewskiego - Akcji Wyborczej Polaków na Litwie - twierdzą, że karty zostały wykorzystane właściwie, bo do tankowania wypożyczonych na potrzeby kampanii aut. Jednak Inspekcja Podatkowa zastanawia się, dlaczego sztab wyborczy Polaka wynajmował samochody od 26 prywatnych osób i - co najdziwniejsze - nie zawsze od właścicieli tych samochodów.
Według serwisu infopol.lt/pl kandydatowi grozi kara grzywny w wysokości od 100 do 3000 litów w przypadku błędnie prowadzonej rejestracji darowizny na rzecz kampanii oraz od 2000 do 10000 w przypadku nieścisłości w rozliczeniu datków na kampanię wyborczą.
Choć Waldemar Tomaszewski w wyborach prezydenckich na Litwie nie zebrał zbyt wielu głosów, o tym, że w ogóle kandydował, Litwini szybko nie zapomną. Ich Państwowa Inspekcja Podatkowa doszukała się naruszeń w sprawozdaniu finansowym z kampanii Polaka. Sprawą może się nawet zająć prokuratura.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama