Wrocławscy mundurowi byli zszokowani, gdy zatrzymali na autostradzie dwa autokary, które - jak sądzili - jechały zbyt blisko siebie. Okazało się, że... łączy je linka holownicza.

Kierowca tego pierwszego złamał kilkakrotnie przepisy drogowe. Nie dość, źe holował na autostradzie, to jeszcze jechał z prędkością ponad 100 km/godz. Jakby tego było mało, autokary wyprzedzały kolumnę tirów!

Kierowca dostał nakaz zjazdu z autostrady i 400-złotowy mandat. Mandat przyjął, ale A-4 nie opuścił. Kilka godzin później, 80 kilometrów dalej, autobusy znowu pojawiły się na autostradzie. I tym razem zostały zatrzymane, skierowane na parking, a kierowca dostał drugi mandat.